Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
setkabyłychżołnierzy.Nalotniskuwidziałam,jakumiera
ichtakwielu,żezanicnaświecienieoddałabymteraz
mojegomiejscawkonwoju.Bardzochcęodprowadzić
grupędodomu.Ciesząsię,aleniespokojni:nie
wiedzą,czyodnajdąswoichbliskichpotylulatach
nieobecności,bezlistu,bezjakiegokolwiekznakużycia.
Zgodnieznaszymregulaminemzewzględów
bezpieczeństwamamyniejeździćpozachodziesłońca.
TymczasemkończymynaszezadaniewDyrieDaua
później,niżplanowaliśmy.Wiemy,żelepiejbybyło
przełożyćwyjazdnanazajutrzrano,alespieszysięnam
dobazy.Zatemruszamy,azanaminaszepuste
ciężarówki.Ledwosłońcezaszło,czterech
zamaskowanychbandytówzbazookamiwręku
wyskakujezprzydrożnychrowówistajewpoprzekdrogi,
byzablokowaćprzejazd.Każąnamoddaćimwszystkie
naszerzeczyosobiste.Jakożesiedzęprzyokienku,mnie
przypadawudzialepodawanieimnaszych„darów”:
pieniędzy,zegarkówibiżuterii.Zezdenerwowania
bandycizapominająimnieoskubać.Jajednazachowałam
mójzegarek.Boimysięokierowcówciężarówek,którzy
jadądalekozanami.Okazujesięjednak,żeśmielsi
odnaszegokierowcy:zamiastzatrzymaćsię,dodajągazu
ibezproblemówwychodzązopresji.Mieszkańcymiasta,
wktórymkonieckońcówzatrzymujemysięnanoc,nie
mogąuwierzyć,żeuszliśmyzprzygodyzżyciem:
„Zwykleciludzieniezadowalająsiękradzieżą:gwałcą
izabijają”.Przechodząmipoplecachspóźnioneciarki.
2GRUDNIA
Jestpiątapopołudniu.Samolottransportowyherkules
lecącyzSudanulądujezpięćdziesięciomanaszymi
pacjentami.Wdrodzewyjątkupozwolononamwejść
napokład,bypomóczałodzewkładzeniuichnanoszach.
Toprawdziwykoszmar!Zachowalinajgorszenakoniec.
Moglibyśmykłaśćichpodwóchnanoszach,takbardzo
wychudzeni.Prawiewszyscymająbiegunkęiwcałym
samolociepełnojestodchodów.Cozasmród!Nie
zwracamnatouwagi,takbardzomiichżal!