Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Proszędaćmiznać,gdybypotrzebowałapani,żeby
ktośodwiózłpaniądodomu.
Zaśmiałasię,botobyłoprostszeniżpowiedziećmu,
żebyodgarnąłgrzywkęzczołaiwróciłdocollege’u.
Znówsprawdziławtelefonie,któragodzina.Paul
spóźniałsięjużdwadzieściaminut.Clairezaczęłasobie
wyobrażaćnajgorsze:żenaniegonapadnięto
iukradzionomusamochód,żeautobusgopotrącił,
żespadłmunagłowęfragmentsamolotu,żezostał
porwanyprzezjakiegośszaleńca.
Drzwirestauracjiotworzyłysię,aletoniebyłPaul.
Dośrodkaweszliobcyludzie.Wszyscybyliwstrojach
biznesowych,najpewniejpracownicypobliskich
biurowców,którzychcieliwypićdrinkaprzedpowrotem
naprzedmieściadodomównależącychdoichrodziw.
Słuchałapani?Barmanwskazałgłowątelewizor.
Niebardzoodparła,choćoczywiścieśledziła,
cosiędziałonaekranie.Ostatniozawszegdywłączyło
siętelewizor,mówiliozaginionejdziewczynie.
Szesnastolatka.Biała,zklasyśredniej.Bardzoładna.
Kiedyznikałabrzydkakobieta,niktniewydawałsię
szczególnieprzejęty.
Tragediarzekłbarman.Takaśliczna.
Claireznówzerknęłanatelefon.Paulspóźniałsiępół
godziny.Akuratdziś!Przecieżbyłarchitektem,nie
neurochirurgiem.Niezatrzymywałogonictak
pilnego,byniemógłzaesemesowaćczyzadzwonić.
Okręcałaobrączkęwokółpalca.DopieroPaulzwrócił
jejuwagęnatennerwowynawyk.Kłócilisięocoś,
cowtedywydawałosięjejbardzoważne,choćnawet
jużniepamiętała,ocoikiedy.Wzeszłymtygodniu?