Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bezpiecznie.Pozwoliłemmulizaćgrzbietmojejdłoni.
Chciałem,żebysięprzyzwyczaiłdomojegozapachu.
Kiedysięuspokoił,zacząłemgobadać.Tobyłniemłody
pies,choćmiałnieźleutrzymaneuzębienie.
Pooperacyjnabliznawskazywałanato,żeskaleczone
kolanobyłotroskliwieleczone,cozpewnościąniebyło
tanie.Oczywisteśladymaltretowaniajeszczenie
zapisałysięwpamięcijegomięśni.Ilekroćkładłem
rękęnajegopysku,wtulałwniąwielkiłeb.
Patrzyłemwsmętnepsieoczyiwyobrażałemsobie
życietejnieszczęsnejistoty.Niemogłempoznać
prawdy,alesercemczułem,cosięstało.Labrador
zostałporzucony,odtrąconyalbosamsięzagubił.Może
zabardzooddaliłsięoddomulubzerwałzesmyczy.
Właścicielewybralisiędosklepulubwyjechali
nawakacje,aukochanezwierzęwjakiśsposób–przez
niechcącyotwartąbramę,przeskakującogrodzenie,
przezdrzwi,któreopiekunzostawiłuchylonewdobrej
wierze–wymknęłosięiwędrowałoulicami,ażsię
zgubiłoiniepotrafiłoznaleźćdrogidodomu.
Piestrafiłwręcedzieciakówalbojakiegoś
niewyobrażalnegodrania,lubpołączeniejednych
zdrugim,izukochanegoprzyjacielazamieniłsię
wzaszczutezwierzę.
Podobniejakmójojciec,poświęciłemżycieleczeniu
zwierząt,aletamtegodniaporazpierwszydostrzegłem
podobieństwomiędzypotwornymicierpieniami,jakie
ludziezadajązwierzętom,ijeszczestraszniejszymi
cierpieniami,którewyrządzająsobienawzajem.
Miałemprzedsobąciałoporanionełańcuchem.
Zsiniakamiodkopniakówiciosówpięścią.Podobnie