Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PlutonSmagi
Pogrążeniwsmętnychrozmyślaniachsiedzieliśmynaschodkach
fukierowskiejwiniarni,gdyzNowomiejskiejwyszłaoryginalna
grupa.Prowadziłjąkrępymężczyznalatokołotrzydziestuze
szmajseremilornetkąnapiersiach.Miałzawinięterękawykoszuli
inogawkispodni.Zanimgęsiegopodążałopięciuczysześciumło-
dziutkichchłopców
.Tylkojedenznich,idącybezpośredniozado-
wódcą,niósłkarabin.Innitrzymaliwrękachbutelkilubgranaty
.
Nakońcukroczyłdumnienajwyżejdziesięcioletnimaleczbutelką
benzyny
.Całośćwyglądaładziarskoigroteskowojednocześnie.
Wkażdymraziebyłtopierwszyoddziałbojowy
,jakiwidzieliśmy
.
Nieulegałowątpliwości,żecipowstańcynieurzędująwżadnym
biurzewerbunkowymczysztabieinieczekająbezczynnie,ażktoś
zdobędziedlanichbroń.Zdecydowaliśmyszybko,żelepiejjużbyć
wtakimśmiesznymoddziale,złożonymzniedorostków
,niżwplu-
tonieroboczym,pełniącymfunkcjepomocnicze.
Bezchwilinamysłuruszyliśmywśladzadziwnymoddział-
kiem.Kiedydołączyliśmydomaszerujących,dowódcaobejrzał
się,zmierzyłnasmarsowymspojrzeniemirzuciłprzezramię:
–Trzymaćkrok.
TakiebyłomojespotkaniezpodporucznikiemSmagą,dzien-
nikarzemzprzedwojennejredakcjiDPolskiZbrojnej”.Później–
wnajgorętszychnawetchwilach,gdyogarniałamniepokusara-
towaniawłasnejskóry
,kiedysytuacjawydawałasiębeznadziejna,
słyszałemtenjegospokojnygłos,któryprzywracałmirównowa-
gęiopanowanie.
UlicąJezuickądotarliśmydoKanonii,astądprzezstarąroz-
walonąbramęnaterenZamku.Niebyłotużadnychoddziałów,
ruinyZamkustanowiłyDziemięniczyją”.Szliśmyniepytając
26