Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tak.AlekażenasiebiemówićZuza,nieZuzia.Wiesz,jestjużprze-
cieżzaBduzia”naZuzię.Przewróciłoczami,aleniepotrafiłukryćczuło-
ści,kiedyoniejopowiadał.
Milenauśmiechnęłasię.
Ailemalat?
Wwrześniuskończyłatrzynaście.
Wow,tojużnastolatka.
Dokładnie.Małakobietka.Zaczynajużbyćwtakimwieku,żecoraz
mniejmaczasudlastarych.Wolispędzaćczaszprzyjaciółmi.Chybanawet
majakiegośchłopaka,chociażniechcemisiędotegoprzyznać.
Pewniewolałbyś,żebyzostałaztobą?domyśliłasięMilena.
Jasne,żetak.Jeremiwzruszyłramionami,wpatrzonywutrwa-
lonynapapierzefotograficznymkolejnypełenkontrastówmiejskikrajo-
braz.Aledorastającadziewczynabardziejpotrzebujematki.Zresztąza-
pasowegotatęteżjużma.
Jeszczeciędocenispróbowałagopocieszyć.Zapasowytonie
tosamo.
Nibynie.Mamtylkonadzieję,żemajużswójrozuminiedasobie
wmówićjakichśdziwnychrzeczymruknął.
Napewnomaswójrozum.Przecieżjesttwojącórką.
Uśmiechnąłsię,milepołechtany.
Pomnietoonamaurodęrzuciłżartobliwie.Milenaodwzajem-
niłauśmiech.Przezchwilęzsympatiąpatrzyławjegooczy,zktórychjedno
byłopiwne,adrugiezielone.Jeremiwziąłtozaprzyzwolenienacoświę-
cej.Delikatnie,nibyprzypadkiem,musnąłdłoniąjejpoliczek,ipowolina-
chyliłsiękuniej…
Jerry,nie!Odsunęłasię.Niemogę.Przepraszam.
Tojaprzepraszam.Uniósłobieręceisięwycofał.Obiecywa-
łem,żetonierandka,iniedotrzymałemsłowa.Sorry.
27