Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
placówkęiżedysponujepannieograniczonymi
funduszami,nieznaczy,żemożepanprzekreślićnasz
dotychczasowydorobekirozporządzaćnaszym
intelektem.
Obecniwsaliponowniewbiliwniąwzrok,tymrazem
zdezaprobatą.Spryciarzprzeciągnąłichnaswoją
stronę.
Nieustosunkowałsiędojejsłów.Jakopragmatyk
widocznieuznał,żeniewarto.Pocotracićczas
nadyskusjęzjednąniezadowolonąosobą,kiedyreszta
sięzgadza?Poprosiłzebranychozapoznaniesię
zinformacjamiwfolderze,poczymprzydzieliłrole
iprojektynanajbliższyrok.
Proszępamiętać,dodał,żezawszejestdoich
dyspozycji:możnakontaktowaćsięznimmejlowolub
telefonicznie,zgłaszaćzastrzeżenia,propozycje.Ważne
sprawybędąomawianenazebraniach.
Ludziezaczęlisięwokółniegotłoczyć,każdychciał
uścisnąćjegodłoń.Cozaoportuniści,pomyślałaLili.
Alemożedziękitemuzdoławymknąćsię
niepostrzeżenie.Wzięłatorebkę,folderzostawiła
nastoleizopuszczonągłowąskierowałasiędodrzwi.
Paręminutpóźniejopuściłabudynek.Zwyklenie
lubiłazamianycichegoklimatyzowanegolaboratorium
naparneipełnezgiełkumiasto,aledziśjejtonie
przeszkadzało.Laboratoriumniebyłojużjejazylem,
należałodoBalducciego.
Dotarładostojącejnaparkingumazdy,kiedyraptem
usłyszałajegogłos.Wołałją.Zastygłazkluczykiem
wręce.Możejejsiętylkozdawało?AmożeBalducci
jestnaparkingu,bomazamiarwsiąśćdoswojego