Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Umrzećzadrużynę
Otym,jakpremierWęgierregularniegrałmecze
wwiejskiejdrużyniepiłkarskiej,jakwtrakcieważnych
posiedzeńsprawdzawynikiLigiMistrzówijakwybudował
AkademięFutboluobokswojegodomu.Bobezpiłki
nożnejniedasięzrozumieć,kimjestViktorOrbán.
„Prezydent,podaj,prezydentnalewo,wychodzisz!”
–krzycząkoledzyzwiejskiejdrużynyFelcsútdopremiera
Węgier,kiedygraznimiwpiłkę.Prezydent–tobrzmi
nawpółpoważnie,zszacunkiem,nawpółzabawnie.
„Prezydent”toinaczej„przewodniczący”,bochodzi
oprzewodniczącegoFideszu.„Viktor,słabocidziśidzie!”
–takteżczasemkrzyczą.
Dwa,trzyrazywtygodniu,bladymświtemalbopóźnym
wieczorem,premierWęgierViktorOrbántrenujepiłkę
najednymzboiskwcichej,małejwsiFelcsút,oddalonej
o46kilometrówodBudapesztu.Spędziłtamdzieciństwo
imadom.„Jestpracowity,aleostatniotyje”–narzeka
MihályTakács,jegoosobistytrener.Zwyklerobią
wedwóchnormalny,futbolowytrening.Bieganie,
ćwiczeniakardio,zagrywki.Cojakiśczasgrająmecz
zkolegami.Orbángrabardzotwardo.Mobilizujeinnych:
„Doprzodu,gramy,idziemy!”.Lubiorganizowaćgrę.
Nawsimówiąonimpoprostu„Viktor”.Mieszkańcy
sązniegoniezwykledumni,aletraktujągojak
zwyczajnegosąsiada.Zachowujesięnormalnie,nie
wywyższa,jestciąglepokornymzawodnikiem
–przekonują.„ViktortoViktor,znamygooddzieciństwa,
onjeststąd”.KiedyprzyjeżdżadoFelcsút,nie
magadaniaopolityce.Rozmawiająopiłce,oznajomych,