Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Właśnieporazdrugiwżyciuuruchamiałamtęliterackąma-
chinę.Powinnamsięcieszyć,tymczasembyłamcałaspięta.Sie-
działamzgarbiona,miętoliłammiędzypalcamikawałekkoszuli
i–przedewszystkim–niepatrzyłamredaktorowiwoczy,gdy
siędomniezwracał.
Strestomójnajgorszywróg.Taki,któregozawszelkącenę
chciałobysiępozbyć,aleonprzyczepiasięniczymrzepiniewi-
dzi,żeniejestmilewidziany.Zanicniechceodejść.Strestoteż
najlojalniejszyprzyjaciel,ponieważtowarzyszyminajczęściej
iprzykażdymwyjściuzdomu.
Charakterystyczneukłuciewżołądku,suchośćwgardle,
uczuciegorącaiwrażenie,żezarazzwymiotuję.
–Tojużdrugajednotomówka,zupełnieróżneświaty…–
przemówiłredaktor,ajapodniosłamgłowęispojrzałamna
niegozprzerażeniem.Odszedłodtematuumowy,niechodziło
tylkooformalności.
Wstrzymałamoddechwoczekiwaniunato,comipowie.
Spotkaniawredakcjisąnajbardziejstresujące.Byłamtujużdru-
giraziwcalenieczułamsięlepiej.Wypatrywałamzakończe-
niaiwierciłamsięnakrześle.Powstrzymywałamdłonie,które
mimowolniekierowałysiękuczarnymkosmykomwłosów.Świa-
domość,żeczłowiekdoświadczonywbranżyliterackiejczyta
mojewypocinyijeocenia,doprowadzałamniedogorączki.Na-
glewydałomisię,żepowinnampoprawićkażdezdanie,napisać
odnowa.Żewszystko,cowymyśliłam,nadawałosiędokosza.
–Tak?–popędziłammężczyznę.Wmiędzyczasiezerknę-
łamwstronęmamy,którasiedziałatużobok.Spojrzeniembła-
gałamją,byprzyspieszyładlamnieczasalbowzięłanasiebie
całąodpowiedzialność,żebymjamogławyjść.
8