Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2.
Nie​wraż​liwi,wraż​liwi,nad​wraż​liwi
Wczesnejesiennepopołudnie.Słońcezukosaświeci
prostowoczy.Mojaulubionaporadniaiulubiona
pogodaoulubionejporzeroku,bosko.Wiatrpodrywa
pióropuszeżółtychibrązowychliści,przywiewazapach
nadchodzącejjesieni.Trzymammałązarękę,wracamy
zprzedszkoladodomu.Opowiadamcośwesołego,ale
onachybaniesłucha,bonagleściskamocnomojądłoń.
Mrużyoczy,kulisię,spuszczagłowę.Instynktownie
przyciągamdosiebie,rozglądamsięcosiędzieje?
Naglestop,maławtulatwarzwmójpłaszcziprzywiera
całymciałem.Drży.„Schowajmnie!”Kucamprzednią,
obejmuję,trzymammocnozaramiona,bioręnaręce,
przyspieszam,pochwiliruszambiegiemitak
docieramydodomu.Tegowieczorudługoprzyniej
sie​dzę,agdyza​sy​pia,nieprze​stajeści​skaćmo​jejręki.
Jakmożnawy​stra​szyćsięwia​tru?
SalaKongresowapękawszwachzarazzaczniesię
długowyczekiwanyijużrazodwołanykoncertzespołu
GotanProject.Zapadacisza,słychać2800
wstrzymanychoddechów.Pierwszetonyaudio
ipierwszeefektywideopowodująskokciśnienia,scena
ożywaizaczynafalować,rozpływaćsięwmagicznych
kolorach,wirować,instrumentyiwokalekontrapunktują
nazmianęeksplozjebarw,Gotan-Magia,grawstępna,
przedsmakekstazy.Atunaglesiedzącaobokmnie
osoba(notabenemójmąż)podrywasięi,potykając
onogiwi​dzów,prze​py​chadowyj​ścia.Niewy​cho​dzizsali
onpoprostuucieka.Pokoncercieczekaprzy
samochodzie.„Słuchaj,przepraszam,odtych
stroboskopowychefektówzacząłemsiędusić,
umarł​bym,gdy​bymzo​stałmi​nutędłu​żej”.
Aha.NaBregoviciaiStingazamawiałamjużojeden
biletmniej.Zdomuwyniosłamtureckąlampkę
zabażuremzkolorowychszkiełek,ponieważ
wie​czo​ramirzu​całanaścianyzbytwie​lo​barwnyde​seń.
Powieczorzeautorskimwpewnejbibliotecejeden