Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁI
wMIŁOSNYMRYTMIE
Blaskzachodzącegosłońcaotulałwysokiekamienicefantazyjnie
zdobionegłowamidzikichzwierząt,którychwiększośćmieszkańców
Łodzinigdyniewidziałanaoczy.Otwarteoknonadrugimpiętrze
budynkuprzyaleiKościuszki,wktórymmieszkałaLaura,byłojawną
zachętądoodwiedzindlanamolnychkomarów.Byłtojednaktak
gorącyiobfitującywemocjedzień,żenikomuzezgromadzonych
wniewielkimsalonikunieprzyszłodogłowy,abywalczyć
zuciążliwymikrwiopijcami.
Lauraodniosładokuchniostatniąpartięnaczyń.Marysia,która
zajmowałasięgospodarstwem,ranoprzygotowałaprawdziwąucztę:
pieczonemięso,sosy,kasza,anadeserjabłecznikzodrobinąbitej
śmietany.Obiadwgronienajbliższejrodzinyplanowanoodkilku
tygodni.TenwyjątkowydzieńmiałotworzyćnowyetapwżyciuLaury
KozłowskiejiDawidaLewiatana.
JeszczetylkoczterymiesiącemruczałapodnosemLaura,
odstawiającnaczynianakredensobokniewielkiegozlewu.
Panienkatakazakochana,żemiłopatrzećodparłaMaria
izgarnęłaresztkiztalerzydodużegowiadranazlewki,którewcześnie
ranoodbierałspodkamienicyhodowcadrobiu.
Jużniemogęsiędoczekać.Laurapoprawiłaniesfornykosmyk,
którywciążsięwysuwałzupiętegokoka.Późniejwyprostowała
niewielkiezagnieceniamateriałunauszytejspecjalnienaokazję
sukienceiuśmiechniętawróciładosaloniku.
NastolepozostałwazonzkwiatamiprzyniesionymiprzezDawida
dlajejmatki.Onadostałacośowielecenniejszego.Spojrzała
nabłyszczącynapalcupierścionekzrubinemiuśmiechnęłasię
dosiebie.
Jestemzmęczona.IdęsiępołożyćoznajmiłaAnnaKozłowska
ipodniosłasięzfotelaustawionegoprzyniewielkimstolikutużpod