Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wzruszyłaramionami,cotylkobardziejgorozsierdziło.
Zrobiłdwakrokiwjejkierunku.Wyglądemprzypominał
gotującegosiędoszarżybyka.Nawetoczymiałlekko
przekrwione.Brakowałomujedyniekółkawnosieipary
buchającejznozdrzy.Orazzakrzywionychrogów…
Ztrudemzachowałapowagę.
–Jakchceszjeść,tomusiszsamsięruszyćzdomu.Nie
zrobiłeśmiprzelewu,więcniemamzacozrobić
zakupów.
–Aczyjatowina?–ryknąłniespodziewanie,waląc
pięściąwstółiprzewracającodstawionąprzezAdrianę
szklankę.–Wyłącznietwoja!
Podskoczyłaprzestraszona,alejużchwilępóźniej
stwierdziła,żejeślipozwolisięzastraszyć,nigdysię
odniegonieuwolni.Aprzynajmniejnienaswoich
warunkach.
–Doprawdy?
Uprzejmiezdziwiłasięiodwróciła,jednaknimzdążyła
opuścićkuchnię,złapałjązaramię.Ażsyknęła,ponieważ
jegochwytzabolał!Wyglądałonato,żedoprowadzony
doostatecznościStefanmożeposunąćsiędopobicia.
Widoczniedotejporydziękiwłasnejuległościnieobudziła
wnimdamskiegoboksera.
Inaglezyskałapewność.Nawetgdybydzisiajnie
wysłuchałaJagody,potymwystępiebezwzględnie
zdecydowałabysięodejść.Wewłasnymdomukobieta
powinnaczućsiębezpiecznie.Ażyjączoprawcą,nigdy
tegopoczucianieosiągnie.Wyglądałonato,że
wprzypadkuStefanazłesłowastanowiłyjedyniepierwszy
krok.Gdytresurazawiodła,uciekłsiędostosowaniasiły.
Jejwinąbyłonatomiasttylkoiażto,żezbytdługo