Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałIV
Minęłokilkakolejnychdni,aartykułciągleniedoczekałsię
zakończenia.Nataliausprawiedliwiałasię,żetotylkokwestiajej
zwykłegojesiennegoprzemęczaniaidopadającejzawszeotejporze
chandry.Rzeczywiściepogodapopsułasięznacznieizimnedeszcze
zaczęłyprzypominać,żekalendarzniekłamie.Naczelnynieupominał
sięomateriał,bopaździernikowynumerzostałzamknięty,alokalna
gazetkaukazałasięjużwnielicznychkioskachiwInternecie.Wraz
zzałamaniemsięaurynastałaplagaprzeziębieńiAneta,jedna
zkosmetyczek,zgłosiłazwolnienielekarskie.Chcącniechcąc,Natalia
musiałaopuścićspokojnemiejscezakontuarem,założyćbiałyuniform
izająćmiejsceprzystanowiskudomanicure.Odczasuposiadania
własnegogabinetukosmetycznegorzadkoosobiścieświadczyłausługi
dlaklientówinieżałowałatego.Postarałasięwięcpoprzekładać
umówionewizytynaczas,kiedyAnetabędziewstanieprzyjść
dopracyikujejwielkiejucieszewiększośćklientówprzystała
nazmiany.Jednymztych,którychnieudałojejsięprzekonać,był
KamilŁędzki,októrymwiedziała,żejestasystentemwprokuraturze.
Miałsięzjawićpóźnymwieczorem,nakrótkoprzedzamknięciem
gabinetu.
Mężczyznanaumówionyzabiegprzyszedłniecospóźniony,ale
bardzouprzejmieprzeprosił,czymzdołałudobruchaćNatalię.Kiedy
stanąłwmocnymświetlehalogenowejlampy,przyjrzałamusię
uważnie.Byłwysokimidobrzezbudowanymczłowiekiem,mającym
naokotrzydzieścikilkalat.Jegobujneczarnewłosyumodelowane
byływstylu,którynijakmiałsiędoobowiązującychtrendów,
niemniejNataliauznała,żenieodbieramutouroku.Nieprzestawałsię
uśmiechać,anawetkokieteryjniemrugnąłdoniej,kiedysiętak