Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
TodyrektorSkolnickimruknąłportierpodnoszącsięzławki.Ukłoniłsięiwszedł
dobudynku,abypogasićświatła.
Skolnickiskierowałsięwstronęsamochodu,kiedyoficerzastąpiłmudrogę.Dyrektor,
myślamitkwiącjeszczeprzynaradzie,zpoczątkuniemógłzrozumieć,ocochodzi.
Koszula?Jakakoszula?powtarzałniecierpliwie.Mamdwiekobietywdomu,one
sięzajmujątakimirzeczami.
Zgodziłsięjednak,aczniechętnie,zawrócićdogabinetu.KiedySkowrońskirozwinął
przednimnieszczęsnąpopelinę,dyrektoruniósłbrwizezdumieniem.
Pańskaczynie?spytałporucznik,pragnącwreszcieustalićprostąnapozórsprawę.
Skolnickiprzyglądałsięrozdarciuiplamomzeschłejkrwi,potemstanowczopotrząsnął
głową.
Wkażdymraziejasięwniejnieskaleczyłemodparł.Gdzieonabyła?
Naśmietniku,wpodwórzudomu,gdziepanmieszka.
Nicnaśmietnikniewyrzucałem.
Czymiałpantakąkoszulę?powtórzyłSkowrońskicierpliwie,czując,żegocholera
bierze.
Cóż…numerkołnierzykasięzgadza,kolorigatunekteż,miałemtakichkilka,aleczy
jawiem…Atotakieważne?
Trudnomiwtejchwiliodpowiedziećnatopytanie.Byłemupanawdomu,
rozmawiałemzżonąigosposią.Niepotrafiłyokreślićzcałąpewnością,czytojestpańska
własność.Wkażdymraziezapewniłymnie,żeniebyłowdomużadnejkradzieżyani
włamania.Możeokradzionopanawpodróży,whotelu?
Chybaniedyrektorbezradnierozłożyłręce.Jestemtrochębałaganiarz,nieliczę,
ilemambielizny.Zamyśliłsięnachwilęiuśmiechnął.Byłydawniejtakielata,kiedy
miałemtylkodwiekoszule.Wtedyłatwobyłospamiętać.Jednąprałem,drugąmiałemna
sobie.Dzisiaj,wiepan,jestinaczej.
Tak,oczywiściepotwierdziłSkowrońskimyśląc,ocobytujeszczezapytać.Nagle
zapragnąłskończyćtoidiotyczneszukaniewłaścicielakoszuliipojechaćdodomu.
Dochodziładziewiątawieczór.Możewłóczęgaznalazłłachwinnymśmietniku,może
wszystkiepralniejednakowotakzwanymchińskimalfabetemznacząbieliznęitakichnS-
43”jestwWarszawiekilkaset…
*
ProkuratorniedałsankcjinazatrzymanieRudzielcawareszciedłużejniżczterdzieści
osiemgodzin.Niewidziałżadnychpodstaw.Każdymożewyciągnąćcośześmieci,trudnoto
uważaćzakradzież.Argumentporucznika,żebyćmożeRudzielecnieznalazł,leczukradł,a
potemwdałsięwjakąśbrzydkąsprawę,niewydałsięprokuratorowiprzekonujący.
Maciejakieśdowody?mówiłniechętnie,chodzącpogabinecie.Choćbyposzlaki?
PralniarozpoznałakoszulęjakowłasnośćSkolnickiego,alesamSkolnickitemuwgruncie
rzeczyzaprzecza.Wkażdymrazietwierdzi,żenicmuniezginęło.Nowięcocochodzi?
Gdzietenposzkodowany?Gdzieprzestępca?Pralniamogłasięzwyczajniepomylić.Ktośtam
mógłsięskaleczyćicisnąćpokrwawionąbieliznędośmietnika,botakmusiępodobało.Nie
widzęwogólesprawy.Małomaciewkomendzieroboty?dodałzaczepnie.
Skowrońskiwzruszyłramionami.Wporządku,jutroRudzielecwyjdzieiniechsobie
wracadotegoswegoRadomskaczynakoniecświata.Pożegnałprokuratoraiwyszedł.
Zanimjednakdojechałdokomendy,postanowił,żejeszczezwłóczęgąporozmawia.
nSprawy”możeniebyło,alecośtuniegrało.Cośbyłonietakjaktrzeba,abyuznaćrzeczza
normalną.
7