Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1
Zaczynałamwczwartekrano.Miałamprzyjechaćwcześniej,przed
siódmątrzydzieści,żebyEvanmógłmipokazać,jakzajmujesiężoną,
zanimwyjdziedopracy.PotemmiałamsięprzyglądaćjemuiKate
podczascodziennychczynnościporannychipopołudniowych.Jeden
dzieńobserwacjiityle,koniecszkolenia.
Rozpoczęłamdzieńkwadransposzóstejoduderzeniawprzycisk
drzemkibudzika.Leżałamnieruchomo,zrękamiwzdłużciała,
iwsłuchiwałamsięwprzyjaznetykanie.Roztrząsałamżale,
żeprzerzucamsięznocnejzmianynadzienną.Alewtedyzegarek
znówzadzwonił.
Dzbanekkawysprawił,żezrobiłomisięlepiej.Oknanaszego
salonuwychodząnawschódipokójbyłzalanysłońcem.Choć
mieszkałamtuoddziewięciumiesięcy,wcześniejtegonie
zauważyłam.Rozsiadłamsięprzedtelewizoremzkubkiemkawy,
czującnabrzuchujejciepłoiprzyjemnyciężar.Musiałamuważać,
bynieprzechylićkanapy(zielono-złotecudozwyprzedażywymagało
specjalnegozachodu,bożebyprzecisnąćjeprzezdrzwi,musiałyśmy
zJillzdemontowaćjednąznóżekipotemdoczepiłyśmyjąnasłowo
honoru).
Otworzyłamnawetokno,abywpuścićtrochępowietrza.Ptaki
szczebiotały–takierzeczyzdarzająsięnietylkowludowych
przyśpiewkach.Upiłamłykkawyisłuchałamtrajkotaniaprezenterów
wtelewizji.Naświecietylesiędziało.Ichoćrazmogłamsięotym
dowiedzieć.
GdydotarłamdodomuNorrisów,czułamsięrześko.Naciskałam
dzwonekioddychałamgłęboko,stwierdzając,żemojepłucamają
całkiemimponującąpojemność.
DrzwiotworzyłEvan.
–Bec.–Uśmiechnąłsię.–Niechtobędzieoficjalnepowitanie.Kate
jestwsypialni.
Miałnasobieciemnespodnieistaranniewyprasowanąbiałą