Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ramionami.
–Rozumiem.–PaniLengrenwestchnęłaibezpożegnaniawyszła
zmojejsali.
Kilkaminutpóźniejzaczęłasięlekcja.Rozdałamuczniomzeszyty
inadłuższąchwilęzawiesiłamwzroknaZoi,którachybaniemiała
pojęcia,żezapomniałaotejkartce.Taktojestzdziećmi.Często
przelewająswojemyśliiuczucianapapier,alenieprzywiązujądotego
zbytniejwagi.Zojawpatrywałasięwplanszęwiszącąnaścianie,ale
byłamprzekonana,żemyślamibyłazupełniegdzieśindziej.Poniekąd
jąrozumiałam.Samaprzeżyłamrozstanierodzicówiwiem,jaktrudne
tojestdlatakiegomłodegoczłowieka.
Przezwiększośćlekcjidziewczynkasięnieodzywała,alegdy
zadzwoniłdzwonek,samadomniepodeszła.
–PaniLauro,czycośsięstało,żemojamamatudzisiajbyła?
–Nie,kochanie.–Złapałamjązarękęipogładziłam.
–Rozmawiałamzniąoocenach,alewszystkojestdobrze.Niemartw
się.
–Todobrze,bobałamsię,żecośzłegozrobiłamirodziceznowu
mielibyprzezemniezmartwienia–odpowiedziałaiwybiegła
zuśmiechemzklasy.
Stanęłamjakosłupiała.Cotomiałoznaczyć?Oparłamręce
nabiodrach,niewiedząc,copowinnamzrobić,iprzezmoment
żałowałam,żedałamsięwciągnąćwnauczanietakichmałych
dzieciaków.Uczyłamjejużdrugirokipoczęścibyłamzanie
odpowiedzialna.Przynajmniejtaksięczułam.Niemogłamzignorować
niepokojącychsygnałów.Wiedziałam,żemuszęsięlepiejprzyjrzeć
małejZoi,ajeślimojewątpliwościnieustąpią,podejmękolejnekroki.
PrzeztocałezamieszanieniezauważyłamwiadomościodPawła.
Paweł:
Hej,mała.Wczorajszydzieńmniemocnoprzeczołgał.
Mamnadzieję,żeniejesteśzła.