Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Terazuciekasz,chceszciągleuciekaćprzedżyciem,jużcijesteśmy
niepotrzebni…
-Niemamterazczasunarozmowy-skwitowałaiprzybrałaobrażoną
minę.
Twarzmatkiskamieniała.Wolnoodwróciłasięiwyszłazpokoju.Moni-
kachwyciłakurtkę,torebkę,sprawdziła,czymaprzysobietelefon,iszyb-
kimkrokiemwyszłazmieszkania.
Naulicyowiałafalachłoduiodrazuzapragnęłasięgdzieśschronić,
zebraćmyśli,porozmawiaćoczymkolwiek,zanimprzypomnisobie,żeza
kilkagodzinbędziejutro.
-PieprzonyDamian!
Gorączkowowybrałajegonumer.Odezwałsięsygnałwywołania,jeden,
drugikolejne…Gdzieonjest.Nicztego.Szłaprzedsiebie,niewiedząc,
dokądzmierza.Raptemwszystkowydałosiętakienierealne.Możetosen…
Zaczynałsięmarcowy,dośćzimnyiwietrznyzmierzch.Przechodnie
pospiesznieprzemykaliulicami,spieszącdociepłychmieszkań,aonana-
glepoczułalękprzedpowrotemdodomu.Musiałasięzbuntowaćprzeciw
tym,którychprzecieżkochała.Atakbardzochciałasiędonichprzytulić,
powiedziećcośmiłego,znowupoczućsiębeztrosko…imarzyć,snućplany,
myślećoletnichwakacjach.Czułasiętak,jakbyktośnaglezabrałjejdzie-
ciństwo,zktórymnigdyniechciałasięrozstawać.Teraznaglemusisama
siebiezapytać,codalej-aprzecieżnieznażadnejsensownejodpowiedzi.
Dźwięksmartfonawyrwałztejpętlichowaniasięwswoimświecie.Spoj-
rzałanaekran.
-WreszcieDamian-odetchnęła,wracającdorzeczywistości.
-Cześć,czekamnaciebiewnTorino”
,kiedywpadniesz?-Głosmiałtak
beztroski,żeprawiewidziałajegouśmiech.Jużchciałabyćprzynim,
ochłonąćizmienićnastrój.
-Zarazwsiądędotramwaju.Myślę,żedojadęzakwadrans-prawie
krzyknęła.
-OK.Zamawiamkawęibędęcięwypatrywał-zapewnił.
Popędziładoprzystankutakjakbytramwajjużnadjeżdżał,choćnie
byłogojeszczewidać.Miaławrażenie,żezachwilęsięrozpłacze.Zauważy-
łazdziwionespojrzenialudzistojącychpodwiatą,alenictonieobcho-
dziło.MyślamibyłajużprzyDamianieigrzałasięwcieplejegobeztroski.
Byłtakisamjakona,nieprzejmowałsiężyciem,wybierajączniegotylko
najsmaczniejszekąski.Rzuciłstudiaitylkowciążkombinował,jakzdobyć
14