Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wzakolachrzeki,pozamykałyswojebiałepłatki,chroniąc
jeprzedupałem.Drobnerybkicochwilęwyskakiwały
zwody,jakbyszukałyochłodywchłodniejszym
powietrzu,gdyżtabyłazbytgorąca.
Tosamoodczuwałyptakirojejaskółeksiadały
naprzybrzeżnychbłotach,nabieraływdziobkiwilgotnej
ziemiiodlatywaływznanymimtylkokierunku.Gołębie
gasiłypragnienie,czerpiącwodęzprzybrzeżnych
rozlewisk.Pojegougaszeniu,zrywałysięgwałtownie
dolotu,płosząckąpiącesięwpłytkichwodachwróble,
którespodziewałysięatakudybiącegonaichżycie
jastrzębia.
Tylkodużerybyirakizachowywałysięspokojnie.
Rozleniwionemiętusystałynieruchomonakamienistym
dnierzeki,niewykonującciałemżadnychruchów.Leniwe
byłyrównieższczupakiukrytewszuwarach,odkładając
czaspolowaniadowieczornychchłodów.Nie
wypoczywałytylkokoloroweważki,łączącsięwpary,nie
zważałynaupałibezwietrznąpogodę.Czajkakrążyła
wysokowpowietrzu,apotemspadałabezwładnie
napobliskąłąkę,abypochwiliruszyćwzielonątrawę.
Trwałatamwbezruchu,odpoczywającprzeddojściem
dogniazda.Skowronkichwaliłypogodnydzień,wznosząc
sweradosnepieśnidoniebiosprzecudnąmelodią.
Pogodęchwalilirównieżichłopcy,którzybez
rozbierania,wskoczylidociepłejwody.Byłaonatak
płytka,żechcącsięzanurzyć,kładlisięnajejdnie,
machającprzytymnogamiiudając,żepłyną.
Poumyciuciałzczarnegopyłu,brodzilipowodziejak
czaple,wypatrującnadnierybiraków.JużpochwiliJanek