Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niewpuszczajdomieszkanianikogoobcego!zawołała,tknięta
niezidentyfikowanym,złymprzeczuciem,zaoddalającąsięwstronę
podwórzasłużącą.
Pochwilisłużącawróciła,oznajmiając:Trzechnieznajomych
młodychpanówchcezobaczyćsięzpanemmarszałkiem.Nie
wpuściłamichzapewniła.
Dobrze,powiedzim,żepanmarszałekwłaśniewyszedłiwróci
dopierozaparęgodzinpoleciłapodenerwowanaAleksandra.
Wzdrygnęłasię,gdynagleusłyszałagłośniejszydźwiękdzwonkaprzy
drzwiachfrontowych.Podbiegładonich,ostrożniezałożyłagruby
łańcuchiuchyliładrzwi.
Słucham?wuchylonymwejściuujrzałajakiegośmłodzieńca,
zanimstałodwóchnastępnych.Praweręcetrzymaliwkieszeniach
swychpłaszczy.Aleksandramimowolniezerknęłaszybkonabawiące
siędzieci.
Chcielibyśmyzobaczyćsięzpanimężempowiedziałpierwszy
spokojnymgłosem.
Przecieżsłużącamówiławam,żemężaniemawdomu!odparła
zdenerwowanaiszybkozamknęładrzwi.
Wydychającwstrzymywanewnapięciupowietrze,zerknęładyskretnie
przezokno.Trzejosobnicypokręcilisięjeszczeprzeddomem
iwkońcuzniknęli.
Dodziśniewiadomo,kimbyliicozamierzali.
Warszawa,Belweder
sobota,16grudnia1922,poranek
Narutowiczrazjeszczezerknąłnaplandnia,poprawiającsięwfotelu.
Nadoleszykowanojużsamochód,którymmiałwyruszyćwostatnią
podróżswegożycia.StanisławCarwybrałtenśrodektransportu,
byuniknąćsytuacjiz11grudnia.Niepokoiłsiędziwnymtelefonem,
októrymdowiedziałsięodŁepkowskiego.
„11.30wizytaukardynałaAleksandraKakowskiego”czytał
prezydent.WczorajkardynałodwiedziłNarutowicza,rozmowa
przebiegałabardzoserdecznie.Terazprezydentmiałudaćsię
zrewizytą.Choćnieprzywiązywałwielkiejwagidosprawwiary,
doceniałspołecznywymiardziałalnościKościołaipoprzezwizytę
pragnąłdaćwyrazswemuszacunkowidlahierarchiikościelnej.„Może
touspokoinieconastroje”pomyślał.
Przypomniałsobieswojezachowaniepodczaswczorajszejrozmowy,
któreniecozaskoczyłonawetjegosamego.Wprzypływieemocji
iwreakcjinaciężkistresostatnichdni,uklęknąłwtedyipoprosił