Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żółtychrękawiczek.Żebyniepobrudzićślinąlakierków.
Niebędęstałnabaczność.Stanęswobodnie,leniwie,
przechylonynabok(grasięcałymciałem,pamiętaj),
jednarękawspartanabiodrze,ustaironicznie
uśmiechnięte.Monolog:
–Toświetnie.Znakomiciesięskłada.Jednakzwas
fajnychłop,towarzyszumajorze.Alety,Heniek,jesteś
pechowiec.Żalmicię,stary.Będzieszmusiałtyraćnatej
cholernejpustyni.Mówiłemci,żeudamisięjakoś
odłopatywymigać.Cześć,wracamdoTaszkientu.
Powiemimtam,żemajorBorysowmakomendęgdzieś.
Dlaniegorozkazytolipa.Bodlamnierozkazytoteżlipa.
Dosyćmamtego„baczność,padnij”.Zacznężycie
wolnegoczłowieka.Cośtaknamnieoczy
wytrzeszczył?–spytałzdumionegoHenryka.
Dobrze,choroba,byćtakczyściutkoubranymimieć
tyleforsywkieszeni.Durnieniechśniąswójsen
ołopacie.
BorysowwysłuchałskupionymonologuBożka.Nie
uśmiechałsię,niewykazywałzdziwienia.
–Dajskierowanie–powiedziałnagle.
Schowałjedokieszeni.
–Zostańcie.Zrobisięciepło,podeschnie,tobutynie
będąmiałyznaczenia.Tylkouważaj!Niejesteśpierwszy
anijedyny,znamsięnawszystkichwaszychkawałach.
Zinatulin!
Przyskoczyłchudy,niskiTatar.Twarzwykrzywiła
musięczymś,comiałobyćskwapliwymuśmiechem.
Dwawystające,żółtezębyporuszałysięsłużbiście.
–Rozkaz,towarzyszumajorze.
–Bierzichdoswojegonamiotu,Zinatulin.Dajimsię
nażreć,aodjutra–doroboty.
Zinatulinwysunąłzębiska.Małe,podłużneoczka