Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jąuściskała.–Liczyłamnato,żenasdzisiajodwiedzisz.
–Dziwnebybyło,gdybymsięniezjawiła.Praktyczniekażdą
sobotęspędzamzwami.
–Właśnie,właśnie–powiedziałgderliwymtonemdziadek,lecz
szelmowskiuśmiechzdradzał,żecieszysięnawidokwnuczki.
–Zamiastzestarymipiernikamipowinnaśspędzaćczaszludźmi
wswoimwieku.
–Jakośmnienieciągnie,dziadku.
–Itoniejestnormalne,Danielo.Jawtwoimwiekuszalałem
wkażdyweekend.
–Tyjużlepiejnieopowiadajdziewczynie,corobiłeśwjejwieku,
bojązgorszyszalbosprowadzisznazłądrogę.
–Natoliczę!Czas,żebytrochęposzalała.
–Widzisz,akażdymyśli,żejatakarozrywkowajestem.
–E…–westchnąłBonifacy.–Ludziezawszebyligłupie.
Oceniająpowyglądzie,otco.
Danielazerknęławlustrowiszącewkorytarzu.Lubiłasięstroić.
Krótkasukienka,ściśleprzylegającadociała,rozpuszczonewłosy
imocnymakijażfaktyczniemogłybywskazywać,żeprowadzi
rozrywkowytrybżycia.
Jąjednaknieinteresowałyklubyiwyrywaniefacetów
naimprezach.Owszem,byławkilkuzwiązkach,ależadenniepotrwał
zbytdługo,boszybkookazywałosię,żemężczyzninteresujetylkojej
ciało,anieto,jakajest,comyśliiczuje.
Bezżaluwięckończyłakolejnerelacje,aodjakiegośczasu
wogólestraciłaochotęnazawieranienowychznajomości.
–Niechsobieoceniają–Teofilawzruszyłaramionami.–Nie
macosięnimiprzejmować.
–Babciu,niechcęnicmówić,alecośzapachsięzmienił.
–Ojejku!Mojepączki!
Całatrójkapobiegładokuchni.Rozgrzanyzbytmocnoolejzaczął
dymić,więcTeofilaszybkowyłączyłagazi,założywszyrękawice
kuchenne,przesunęłagarneknabok.
–Maszcilos.Całyolejdowylania,aipoczekaćtrochęmusicie
napączki,bozanimmigarnekostygnie,tozejdzie.
–Nieszkodzi,pójdziemydokończyćzbijaćstojaknakwiaty
–zaproponowałaDaniela,liczącnaspokojnąrozmowęzdziadkiem,
wczasiektórejopowiemuoswoichplanach.
–Teraztomożemyzrobićichnawetkilka–ucieszyłsięstarszy
mężczyzna.–Kupiłemukośnicęiprzywiozłemporządnedeski