Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1.Dzieńjakcodzień
Obudziłblasksłońca,któryprzebijałsięprzeznieszczelnezasłony.
Spojrzałanazegarek.Pozostałojeszczetrochęczasu.Zapółgodziny
trzebagobędziezbudzić.Znowuponarzekanaswojeliczneobowiązki,
żechybanigdywżyciusięniewyśpi,nanią,któramożepolegiwać
sobiewłóżkudopołudnia,chociażdobrzewiedziałżeobowiązuje
wtymdomutwardyrytuał,zgodniezktórymwinnasiąśćświeża,
starannieubranawrazzmężemdorodzinnegośniadania.Takwłaśnie
postępowałajegoświętejpamięcimama.
Spojrzałanamężczyznę,leżącegoobokniej.Poduszkaobok
poduszki.„Małżeństwowinnospaćwjednymłóżku,takbyłoumoich
rodziców”mawiał,kiedywspominałaoewentualnościoddzielnych
sypialni.Lubiławieczoramiczytać,łatwiejjejbyłozasypiaćprzy
książce,aHenryknieznosiłświatła,nawetzosłoniętejlampkinocnej.
Spałteraz,zwróconydoniejbokiem.Twarzspocona,wysepkiłysiny,
niewidocznezadnia,bostaranniezaczesywane.Pochrapywałlekko
przezpółotwarteusta.
Irenapoczułafizycznąniechęćdotejbliskośći.Pomyślała
zesmutkiem,żetylkodzieciństwoprzydajetwarzywczasiesnuuroku
ibezbronności,wzrusza.Byłanatylesprawiedliwa,żebyrozumieć,
żetowiekHenrykapogłębiamankamentyurodywczasiesnu.Ale
wiedzataniezmieniałajejuczuć.Byłaskazananazalegalizowaną
aktemmałżeńskimintymnośćdokońcaswojegożycia.Wtuliłatwarz
wpoduszkę.Pozostawałjejjeszczekwadransspokoju.
Wciążnawiedzałyrefleksjenatematbankructwainstytucji
małżeństwa.NieżebyakuratHenrykbyłnajgorszy.Całatakoncepcja
dożywociawedwojewydawałajejsiębezsensem.Chybażemasię
dzieci...Dladzieci,którenaogółodżegnująsięwpóźniejszychlatach
odrodziców...Znaławielepodobnychwypadkówwewłasnym
otoczeniu.Aleoninawetdzieciniemieli.Pókiludziemłodzi,
łagodząswojeniedopasowanieporozumieniem,któreFrancuzi