Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Obiad
[129926zzs]
Nieboniosłozapowiedźnieszczęścia.Czarnogranatowechmurysunęły
ociężalenabrzmiałedeszczem.Nadciągałyodzachodujak
rozcapierzonepazurybestiiszykującejsięrozgnieśćłapąmiasto.
ZanimgościeJózefaH.dopilipoobiedniąkawę,chmuryprzechyliły
brzegiiwylałycałąswojązawartośćwsamocentrumpolskiego
wschodniegomiasteczka.
JózefH.przyjąłatakżywiołujakonieuchronnenastępstwozdarzeń
minionegotygodnia.UichpoczątkustałoSłowo.
SłowoprzyszłodoJózefaH.pewnegosierpniowegoprzedpołudnia.
Józik,namiłośćboską,czytyzniesieszwkońcupawilon
ihuśtawkę.Latojużsięprawiekończy,prawda,aleprzecieżjeszcze
Ewazdziewczynkamiprzyjadąnatydzień,aisambyśsiękawy
wygodniewogródkunapił,wcieniu,podpawilonem,niewpełnym
słońcupowiedziałaprzyśniadaniuSabina,zktórąJózefH.dzielił
życieodkilkudziesięciulat.
Amerykańskiezwyczajeztymihuśtawkami.
ZaburczałwodpowiedziJózefH.:
Kiedyśprzychałupierosłymalwy,podoknemkwitłynasturcje,
azogródka,pamiętamjakdziś,matkaprzynosiłaszczawalbo
rabarbar.Ateraz,gdzieniespojrzeć,wszędziehuśtawki,parasole,
trampolinyiinnepierduły,amiętęnapierogitoEwazsupermarketu
zLublinamusiprzywozić.
JózefH.narzekałwyłączniezwrodzonejprzekory.Wiedział,żeżona
miałarację.Byładrugapołowasierpnia,aunichogrodowysprzęt
ciągleleżałnastrychu.Wartobyłobychoćsprawdzić,czygojaka
pleśńniezjada.TyleżeJózefowiH.zwyczajnieniechciałosięwłazić