Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jesteśzabladana„absolutnie”.Alejeśliniechcesz,
niemów.Domyślamsię,żeprzez...
Niedomyślaszsię.Tymrazemtomójwspaniały
sąsiad,Szumny,zalazłmizaskórę.
Aco?Pomyliłdomyiwlazłcidołóżka?
Mogłabytobyćprzyjemnaodmiana,podwarunkiem
żebyłbyciutprzystojniejszyodkonia.Ipółwieku
młodszy.Marylazachichotała.Nie.Niepomylił
domów.Trafił,gdzietrzeba,choćurżniętynabojowo.
Iwtejstraceńczejodwadzeośmieliłsięwytknąćżoniejej
rozmiary,przezktórestraciłulubionymebel
domedytacji.Żenibylampucerausadziłaszerokie
dupskowjegofotelu,fotelszlagtrafił,aterazonjej
pokaże,gdzierakizimują.Niewiem,cobardziej
ubodło,„lampucera”czy„szerokiedupsko”,może
porówno,ażewodywustachniema,ręceteżnie
odparady...
Ejże.Chceszpowiedzieć,żespuściłamumanto?
Ztakąsamąłatwościąjakwodęwkibelku.Ana
koniecwywaliłazchałupy.
OJezu.Togdziespał,żetyniemogłaśspać?
Natwoimprogu?
Wewłasnychkrzakach.Iniespał,bomulampucera,
żonaznaczy,niedała.Wyskoczyłanabalkonzpiskiem,
żestarypierdzielrozgniótłróżeimasięprzenieść
dostodoły.Darłasię,żemniepodrzucałonałóżku.
Wykrzykiwałatakierzeczy,żewolęniepamiętać.
Cholera.Czyktośmożemiwyjaśnić,dlaczegoona
tujest?
Kto?MarylapatrzyłanaKlaręniepewnie.
Kto,kto...Lucynka.ZerknęłanaBarankową.
Czwartkimaprzecieżwolne.Spodziewałamsiępełnego