Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byłospecjalnieoczymgadać.Pamiętam,żekiedy
przyjeżdżałnasobotęiniedzielę,topomszyszliśmy
nameczpiłkiręcznej.WtamtychczasachWisłaPłock
iStartSierpctobyłyliczącesiędrużyny,przynajmniej
wregionie.Niedawnoznalazłemzdjęcieztamtegoczasu.
Bratwgarniturzeikrawacie,wysoki,szczupły,razem
znimjeszczedwóchtakichkawalerów,aobokja,kmiot
wkrótkichspodniach.Dlanichbyłempoprostu
dzieckiem.
Dziecko,alejużorganistawkościele,czyliważna
persona.Bylekomugraćniedają.
Możeibyłemważnąpersoną,chociażniewiem,czy
mitowyszłonadobre.Niewątpliwiedziękitemunieboję
siępublicznychwystąpień.Uważam,żeorganistą
okazałemsięjednakmiernym.Zamałoćwiczyłem,
byłemzbytleniwy.Miałemochotęodpuścićsobie
telekcjezorganistą,aleprzecieżrodzicezatopłacili
inawetkupilidrogiepianino,więcsięstarałem.Alechyba
zamało.
Grywaksiądzjeszczeczasami?
Nie.WseminariumwPłocku,gdziespędziłemdwalata,
zdarzałosiętodośćczęsto,alewWarszawiejużrzadko.
PotemgrałemjeszczewkaplicyInstytutuPolskiego
wRzymiepodczaskolejnychstudiów.Kuzadowoleniu
ówczesnegorektoraInstytutuksiędzainfułataFranciszka
Mączyńskiego.Chybawłaśniezatomnietrochępolubił.
DoliceumchodziłksiądzwSierpcu?
Tak,byłemwklasiematematyczno-fizycznej.Przedmioty
humanistycznestanowiłydlamniesporyproblem.