Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PiotrMrokRW2010
Lubelskamaskarakotempodwórkowym
stanąłemnabaczność.Fatalnasprawa.Miałemswojezasadyiniewykorzystywałem
kobiet,zwłaszczapijanych.Alekrewniewoda.Oj,ciężkatobędzienoc,jeżelizaraz
niezaśnie...
Postanowiłemwięcnieeksperymentowaćipoprzestałemnagrzecznym
głaskaniuokolicłopatek.Wyłącznie.Rany,cotadziewczynamiaławsobietakiego,
żedziałałanamniejaknarkotyk?Urodyjejniebrakowało,aleznałemładniejsze
izlepszymgustem,takie,którenaprzykładwiedziały,żerudygryziesięzróżowym.
Jakoarchitektwnętrzpreferowałemprostotęstylu,minimalizmwdetalach,
stonowaniewkolorach.Roztrzepana,chaotycznaWeronikaniepasowaławogóledo
mojegopedantycznegoświata.AjednakRobert,jejbrat,amójwspólnik,uznał,że
skojarzynaszedwasamotnesercaprzyokazjipodwózki.
Błagam,podrzućnamiejsce,bosamagotowazginąć!rzuciłdramatyczniedo
słuchawkizamiastwigilijnychżyczeń.
Powoli.Kogoigdzie?spytałemspokojnie,wopozycjidopopędliwości
Roberta.Równieżnaszestylepracysięróżniły.Onwolałciepły,prowansalski,
bazującynalitymdrewnie,jachłodniejszy,urbanistyczny,zprzewagąmetalu;ale
właśniedlategojakowspólnicywinteresachświetniesiędopełnialiśmy.Wszak
kliencitrafialinamsięnajrozmaitsi.
Nomojąstukniętąsiostrę,Werę.DoKarpacza,tegowKarkonoszach,
akonkretniedoStrzechyAkademickiej,gdzie,hello,spędzimykilkamiłychdniwraz
zSylwestrem.Zapomniałeś?Toprzypominam.JakdojedzieszdoKarpacza,
parkujeszuznajomegogórala,adrescipodałem.Potemłapieszmaneleidrałujesz
podwyciąg.KrzesełkiemwjeżdżasznaKopę,tylkomusiszzdążyćprzedszesnastą,
przedfajrantem.Zestacjigórnejnajpierwidzieszszlakiemczarnym,apopięciu
minutachskręcaszwprawoityczkowanymszlakiempedałujeszprostodoStrzechy.
Jasne?Jasne.Tłumaczyłemcijuż.Weronicezresztąteż,nawetsobienotatkizrobiła,
4