Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zespłatąkredytów.Niedługopotemmusiałsprzedać
dom,resztępieniędzyzabrałażona,takjakcórkę,której
odtamtejporyniewidziałanirazu.
Niedostałprawadowidzeniasięzwłasnymdziec-
kiem?SaraBednarzniemogłauwierzyć.
Żonamiaładobregoprawnika,onbroniłsięsam,
bomunawetnaczynszniewystarczałowyjaśnił.
Przyjaźniłeśsięznim?stanęławoknie,sycącsię
widokiemWzgórzaWinnegoiPalmiarniskąpanych
wświetleulicznychlatarni.
Nicztychrzeczyzaprzeczyłgwałtownie.
Todlaczegojegośmierćtakcięuderzyła?zdziwi-
łasięSaraBednarz.Ciebie,AndrzejaSokoła?Czło-
wieka,któryuważa,żenieudacznikomżyciowymnie
należypomagać,jeślitejpomocyprędzejczypóźniej
nieodpracują?
To,żeśmierdzącymleniomwykorzystującymsys-
temopiekispołecznejniedałbymzłamanegogrosza,
choćbymielizgłoduzdechnąć,niejestrównoznaczne
ztym,potępiamkażdego,komusięwżyciupowinę-
łanogaodciąłsięmomentalnie.Tenfacetstarałsię
przynajmniejzarobićnażyciezbieraniemzłomuima-
kulatury.Niemówiącotym,żestoczyłsięnamargines
życianieprzezwłasnelenistwo,tylkoniekompetencję
innychkontynuował.Wspominałem,żenaczelnik
zeskarbówkipotym,jakzniszczyłfirmę,wysoko
awansował?
Wciążnierozumiem,dlaczegojegośmierćtak
tobąwstrząsnęłaoparładłonieopanoramicznąszy-
bę.Chuchnęła,wpatrującsięwkształtypowstające
odpary.
12