Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
oczekiwaniami,przywitałynasraczejzaciekawione
spojrzenia.Przyjrzałemsięwpełnymświetlememu
towarzyszowi.Mógłliczyćdobrzeponad30latimiał
twarzioczyczłowieka,któremumyślenieniejestrzeczą
obcą.Chodziłotylkoogatunektegomyślenia.
–Noicóż?–powiedziałemwyczekująco.
–Oczywiście–odparł,zaciągającsięgłęboko
papierosem–mogłemsiętegospodziewać.Ciekawość
starego,wytrawnegozbieraczainteresującychhistorii,
hę?Cóż,janiemamnicdoukrywania,przeciwnie,taka
kawiarnianaspowiedźmożemiprzynieśćulgę,amoże
idobrąradę.
–Wybuchwojny–zaczął–zastałmniewGdyni,gdzie
stałemnaczelepewnego,doskonaleprosperującego
przedsiębiorstwa.Nietwierdzę,iżprzedsiębiorstwo
tomiałowiększeznaczenieekonomiczneniżspołeczne,
itospołecznewbardzookreślonymkierunku.Onie,
bądźmyszczerzy,gospodarczyciężargatunkowymojego
interesubyłnikły,cóżbowiemmożeznaczyćmały,
czystyileniwieprowadzonysklepiktytoniowywskali
obrotówwielkiegoportu.Nawetfakt,żewsklepietym
możnabyłozawszeotrzymaćprzemycanyzcałego
światatytoń,niestanowiłistotnejjegotreści.Szmugiel
tytoniowy,awięcdrobnymankamentwstosunku
doobowiązującychpraw,byłniewinną,pełnąwdzięku
fasadą.Wszyscywyżsioficerowiegdyńskiejpolicji
portowejzaopatrywalisięwmoimsklepiewukrytepod
ladą„Camele”i„Abdullahy”,klepiącmnieprzytym
porozumiewawczoporamieniu.„Gdybyśmymieli
doczynieniatylkoztakimi,jakpan…”–mawiali
zpobłażliwymuśmiechem,wchwiligdyjacelebrowałem
misteriumsprzedażyprzemyconejpaczkipapierosów
najgroźniejszymprzedstawicielomwładzy.Zasklepem
byłniewielki,ładnieurządzonypokój,wktórymnajmilszy
miszczegółstanowiłacałkiemzasobnabiblioteka.