Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WysłanoponasnastacjępowózzaprzężonywAlegoiKrasawca.
Widaćjeprzezoknopoczekalni,jakdzwoniąniecierpliwiekopytami
obruk,oganiającsięodmuch.O,jestiAntonnakoźle.Kochany
Anton.
Dzieńdobry,Antonie.Jaksięmacie?Czywszystkodobrze?
SławaBohu,pomaleńkuodpowiada,witającsięzuśmiechem.
ZzawęgławyskakujekunamzpowitaniemMordkoŚląski
oponurejtwarzydiabłazszopki.Lubizarobićilubiczasemnaciągnąć,
zresztądobrodusznyijowialny.Gramolisięnakoziołipodwozimy
godoodległegootrzywiorstymiasteczka.
Przejeżdżającprzezmiasteczkowitamypoczciwych,znanych
odlatkamieńskichŻydów.
Przedswympięknymmurowanymdomkiemkłaniasięnam
życzliwiekupiecleśny,jękliwyMenaszkaBrodzki,któryokażdy
sążeńdrzewatargujesięnieustępliwieiżałośnieitymdorobiłsięjuż
znacznejfortuny.
Mijamyszeregzaopatrzonychwkolejnenumerysklepików,
połączonychwspólnymjakbygankiemzdaszkiem,wspartym
nadrewnianychsłupkach.
Przedsklepikiemnr14„panCzternasty”i„paniCzternasta”,
uktórychkupujemystale,witająnasmiłymuśmiechem.
KłaniasięnamjużzdalekakrawiecStarodubski,dlaprzyzwoitości
zwanyprzezciocięMyńciępanemStarodębskim,ojciecnieskończonej
liczbydzieci.
Wse,szczobihajetwKamenci,tomojeskarżysięzwykle
żałośnie.
Uśmiechająsiędonasstary,zgiętywpółrymarzAronichytry
Szlomaliwerant1.
Zmiasteczkawypadamywreszcienaszerokądrogę.
Anton,odwracającsięzkozłacochwila,opowiadanamswoje