Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jegoojciecwybuchnąłśmiechem,alematkanie.
Przynajmniej(powiedziałojciec)Jimmy’emuwystarczyło
rozumu,żebyodciąćwłosy,zanimjepodpalił.Zdaniem
matkimieliszczęście,żeniepuściłdomuzdymem.
Potempokłócilisięozapalniczkę,którejbytamniebyło
(powiedziałojciec),gdybymatkaniepaliła.Matka
odparła,żewszystkiedziecitowgłębiduszypodpalacze
igdybyJimmyniemiałza​pal​niczki,użyłbyza​pa​łek.
Ulżyłomu,kiedywybuchłasprzeczka,bowiedział,
żeominiegokara.Musiałtylkomilczeć,aoniladachwila
mielizapomnieć,ocosięwogólepokłócili.Dopadły
gojednakwyrzutysumienia,wkońcutoonbył
przyczynąawantury.Wiedział,żezaraztrzasnądrzwi.
Garbiłsięcorazbardziejibardziejnakrześle,słowa
ześwistemprzelatywałymunadgłową,awkońcu
rozległosiętrzaśnięcietymrazemtojegomatka
poszedłpodmuch.Niemalprostowjegouszyuff!
jakza​wszeprzyta​kichoka​zjach.
Nieważne,staruszkupowiedziałojciec.Kobiety
majągo​rącąkrew.Ochło​nie.Zjedzmyso​bielody.
Itakwłaśniezrobilizjedlimalinowelody
wmiseczkachśniadaniowychwniebieskieiczerwone
ptaszki,ręczniemalowanychwMeksyku,więcniemożna
ichbyłomyćwzmywarce,iJimmypochłonąłwszystko,
byudo​wod​nićta​cie,żenicmuniejest.
Kobietyigorącakrew.Żarichłód,przychodzące
iodchodcewdziwnej,piżmowo-kwiatowejzmiennej
krainiepodichubraniemtajemniczej,ważnej,
niekontrolowanej.Taktowidziałjegoojciec.Nicsię
jednakniemówiłoomęskiejtemperaturzeciała;nikt
otymniewspominał,nawetgdyJimmybyłbardzomały.
Czasemtylkojegotataradził:„Ochłoń”.Dlaczegonie?
Dlaczegoanisłowaogorącejkrwimężczyzny?Tej
gorącejkrwi,tętniącejpodubraniemogładkich,ostro