Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kamieniculicyŚwiętegoJana.
Ściślemówiąc,niebyłcałkiemczarny,zbiałympodbrzuszem
przypominałpingwina.Końcełapmiałbiałe,jakbywdepnąłdomiski
zwybielaczem.Sprawiałwrażenie,żeprzyglądasięmijanym
kamienicom.Przykońcuulicyzatrzymałsięprzydrewnianejbramie,
usiadłizacząłwylizywaćłapy.Lizałwłaśnieprawą,kiedybrama
zatrzeszczałaiotworzyłasię,pchniętaprzezwysokiegomężczyznę.
Nimzamknęłasięzpowrotem,kotbyłjużwśrodkuibiegł
poschodachnagórę.Zatrzymałsięnapierwszympiętrze,niczympies
obwąchałpokoleitrojesąsiadującychdrzwi,najpierwbordowe,potem
brązowe,anakońcuzielone,poczymusiadłnawycieraczce
środkowegomieszkaniaoznaczonegonumerempięć.Zamiauczał
idrapnąłwdrzwi.Odczekałchwilę.Nicsięniewydarzyło.Otarłsię
odrzwiizamiauczałjeszczekilkarazy,tymrazemzdecydowanie
głośniej.Drzwipozostawałyniewzruszeniezamknięte.
Kotzwinąłsięwkłębeknawycieraczce,ułożyłgłowęwygodnie
nałapkach,zamknąłoczyispokojnieusnął.
Tymczasemzazielonymidrzwiamiwmieszkaniupodnumeremsześć
ospokójbyłotrudno.Wkuchniprzydługimstolesiedziałaelegancka
blondynkawśrednimwiekuoładnej,choćczerwonej
zezdenerwowaniatwarzy,równiezaczerwienionymężczyzna
wpodobnymwieku,wdużychokularachnanosie,adalej
uśmiechniętysiwystaruszeknawózkuinwalidzkim.Przykońcustołu
siedziałtrzynastoletnichłopieczczuprynąjasnych,niesfornych
włosów,któreprzypominałyopuszczonegniazdoptaków.
Chłopiecwydawałsięnieprzejmowaćniezdrowąpurpurą
natwarzachrodziców,któramogłabysugerować,żezarazeksplodują.
Spokojniepochłaniałspaghetti.
Antekodezwałasiękobieta.Wkładaładużowysiłkuwto,byjej
głosbrzmiałspokojnie.Wdwatygodniejedynkaidwója