Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jużwtedyzimąwWarszawie,wStowarzyszeniuZiemianek,była
łącznikiemmiędzytymnaszymskromnymkółkiemkobryńskim
awarszawskącentralą.Wtedywidywałamsięzniąjużczęstoiprawie
zawszewracajączniąznaszychzebrań,zajeżdżałamdoHruszowej
nanocinastępnydzieńczęstotamspędzałam,oceniająccorazbardziej
żywyumysłigorącąduszęjejwłaścicielki.
Wtychwłaśnieczasachodbyłyśmyrazemwyjątkowomiłą
wycieczkędogłębokiejPińszczyzny,nażyczeniegorącegoprzyjaciela
Polesia,malarzaJózefaChełmońskiego9,którywtedyprzezszereglat
nakilkaletnichtygodniprzyjeżdżałdonaszegoMołodowa.
Pojechaliśmyweczworo:onzcórką,Rodziewiczównaija.DoPińska
dostaliśmysięnormalniekoleją,apotemstatkiem,chłopskim
wózkiem,łodziąrybacką,akońzwózkiemprzynaszejłodzipłynął,
znowuwózkiem,iwreszciełodziądojechaliśmywieczorempodsam
prawieganekskromnegodworkukrewnychRodziewiczówny,
Nielubowiczów,zwanegoWeszna.Właścicieleprzygotowalibyli
wszystkonanaszeprzyjęcie,zostawilipotrzebnezapasy,kucharza,
asami,popowitaniunas,odjechalidosąsiedniegomajątku,wktórym
stalemieszkali.
Wesznabyłotoślicznemiejsce,pełneprawdziwiepoleskiego
uroku;rzekapodchodziłapodsamdomprawie,domzwielkąwerandą,
zktórejwieczoramisłuchaliśmyodgłosówwabiącegosiędzikiego
ptactwa,koncertówżabich,aznadchodzącąnocągłębokiejpoleskiej
ciszy.Chełmońskibyłzachwyconyiwpysznymhumorze.Tegoż
wieczoraumówiliśmynacałynastępnydzieńPoleszukazłodzią
ipowczesnymśniadaniu,podoskonaleprzespanejnocy,ruszyliśmy
wpoleskiświat,zabierajączsobąprowizjęnacałydzień.Poleszuk
woziłnasdniamicałymipotejsieciwodnej,zwanejZarzeczem:
zszerokiegołożyskarzekiskręcałosięraptemwwąskikanał,potem
wjeszczewęższywodnytunelwijącysiępodsklepieniemgęstej