Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Płomieńrozgryziemalowanedzieje
Skarbymieczowispustoszązłodzieje,
Pieśńujdziecało,tłumludziobiega;
Ajeślipodłeduszenieumieją
Karmićżalemipoićnadzieją,
Uciekawgóry,dogruzówprzylega
Istamtąddawneopowiadaczasy.
AdamMickiewicz
Rozdział1
WszyscypatrzylitylkonaPannęMłodą.
TobyłaichPannaMłoda,dziewczynastąd,znanawszystkim
JoankaodGryzików!
Córkaposługaczkiibezrolnegokomornika,pamiętaliją,wzrastała
przecieżnaichoczach!Ochrzczonowichparafialnymkościele
wBiskupicach.Niektórzywspominalinawet,żebyławtedygrzeczna
jakmałyaniołek,ainniwręczprzeciwnie,twierdzili,żeprzezcałą
uroczystośćwrzeszczaławniebogłosy,takżejejojciec,trzymający
wpożyczonymoddobrychludzikoronkowymbeciku,powyjściu
zkościołabyłspoconyjakmysz.Jeszczeinnidodawali,żespocony
toGryzikbył,alezpowodusuchot.
Dziewczynka,jakwieleinnych.Taksamojakichwłasnedzieciaki
cierpiałabiedę,zupełnieniezdającsobieztegosprawy.Nawet