Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doszedłdomegoucha.Zdawałomisię,żesłyszęturkotpowozu,
toczącegosięodstronyDomad‘Ossola.Słowiknanoworozpoczął
pieśńswojąipochłonąłniącałąmojąuwagę.Gdyzamilkł,
posłyszałemnanowoodgłosszybkozbliżającegosiępowozu.Mój
dźwięcznysąsiadrozpocząłrazjeszczenocnąswąmodlitwę:lecztym
razemzaledwiewygłosiłostatniąnutę,nazakręciedrogiukazałsię
powózpocztowy,unoszonyprzezdwadzielnekonie;nadrodze
prowadzącejdohotelu,odwieściekrokówodemnie,pocztyljonsilnie
trzasnąłzbata,dająctymsposobemznaćoswemprzybyciukoledze.
Wkrótcebramasięotworzyłainowypowózwyjechał,wchwili,gdy
nadjeżdżającyzatrzymałsięprzybalustradzietarasu,októrąbyłem
oparty.
Noc,jakwspomniałem,byłapiękna,pogodnaicicha,podróżni
widoczniechcącużyćprzyjemnościnocnegochłodu,kazalispuścić
firankipowozu.Byłoichdwoje,mężczyznaikobietaokrytaszalem
czypłaszczem,zgłowąpochylonąwtył,opartanaramieniumłodego
człowieka.Wtejchwilipocztyljonwyszedł,niosącwrękuzapaloną
latarnię.PrzyblaskuświatłapoznałemAlfredaiPaulinę.
Zawszeonaizawszeona!
Zdawałosię,siławażniejsza,niżprzypadekpopychałanas
kusobie.
Zawszeona!leczjakażblada;umierająca,cieńprawie;
ajednakżetatwarzzmienionaprzypominałaminiepewnyobraz
kobiety,którażyławmojejpamięci,izakażdemukazaniemjakby
wydobyćsięchciałanapowierzchnię,prześlizgującsięwmych
myślach,jakwmarzeniachOssyjana.Chciałemjużwymówićimię
Alfreda,przypomniałemsobiejednak,jakbardzotowarzyszkajego
pragnęłabyćniepoznanaizatrzymałemsię.Ajednak,uczucietakiej
serdecznejlitościpociągałomniekuniej,zapragnąłemdaćjej
poznać,żejestktoś,comodlisięBogu,byduszajejdrżącanie
opuszczałajeszczewdzięcznegociała,któregożyciembyła.Wziąłem
biletwizytowyinapisałemnanimołówkiem:„NiechBógczuwanad
podróżnemi,pocieszazasmuconychileczycierpiących”.Włożyłem
gowśrodekbukietuzmitruróżipomarańczirzuciłemdopowozu.
Wtejchwilipocztyljonodjechał,niedośćprędkojednak,bymnie
dojrzałAlfredapochylającegosiękulatarnidlaprzeczytaniamego
bileciku.Zwróciłsiękumnie,dałznakrękąipowózzniknąłpoza
węgłemdomu.
Odgłosodjeżdżającychzniknął,nieprzerwanytymrazemśpiewem
słowika.Zbliżyłemsiędokrzaków;czekałemgodzinęcałą,oparty