Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gracza.Odczasudoczasuzdarzająsięludzieotak
unikalnychzdolnościach,żeniczymkomputerypotrafią
błyskawicznieprzeprowadzaćwgłowieskomplikowane
obliczeniaiszacowaćprawdopodobieństwokolejnej
sekwencjikart,nawetprzygrzenawielustołach.
–Byłemtegosamegozdania–odparłAl–alespójrz
natonagranie.Podchodzidoniejjakiśznajomy,ona
rozglądasięipodejmujerozmowę.Niemożliwe,żeby
zauważyła,codostaliludziesiedzącypojejlewej
stronie.Kiedyprzychodziporananią,niezastanawia
sięaniprzezmoment–poprostustukapalcem.
I,dodiabła,znowuwygrywa!
Danteobejrzałtaśmędokońca,cofnąłiobejrzał
jąponownie.Musiałcośprzegapić,bonieudałomusię
odkryćanijednegodowodunato,żekobietaszachruje.
–Jeślijestoszustką–stwierdziłAlzodcieniem
szacunkuwgłosie–tonajlepszą,jakąwżyciu
widziałem.
–Cocipodpowiadatwójnos?–Dantemiałzaufanie
doswojegoszefaochrony.Alodtrzydziestulat
pracowałwkasynachiniektórzyuważali,żepotrafi
wywęszyćszulera,gdytenstajewdrzwiach.Skoro
Aluważa,żekobietaoszukuje,należałobywyciągnąć
ztegokonsekwencje.
Alwzamyśleniupodrapałsiępobrodzie.Byłwielki
izwalisty,alenikt,ktomusięlepiejprzyjrzał,nie
opisałbygojakopowolnego–zarównofizycznie,jak
iumysłowo.
–Jeślinieoszukuje,jestnajwiększąszczęściarąpod
słońcem.Wygrywa.Tydzieńpotygodniu.Nigdynie
sątowysokiekwoty,alekasujenasnapięćtysięcy
tygodniowo.Niechtodiabli,szefie,alewidziałemjak,
wychodzączkasyna,zatrzymałasięprzyjednorękim
bandycie,wrzuciładolara,aodeszłazpięćdziesiątką.
Zakażdymrazemjesttoinnyautomat.Kazałem
jąobserwować,śledzić,sprawdzałemnawet,czynie