Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ijakośmisięudaje.Szerokim,jaknajszerszymhaustem
zgarniamrozrzedzonepowietrze.Zapieramsięnalinii,która
oddzielamnieodnicości.Mgłasięrozstępuje,aszumwuszach
wypierajądźwięki,któreprzedchwiląpozostawiłymnie
napastwęlosu.
Och,jakdobrze!
Ulga!
Bardzosięcieszę.Bardzo!Ale...powtarzasiętojeszcze
TRZYRAZY!Azakażdymrazemtensamstrach,tosamo
przerażenieirozpacz:czyudamisięprzetrwać,nieupaść,nie
stracićprzytomnościtużprzedszczytem,nawysokości5400
metrównadpoziomemmorza?
Aleniepadam.
Znówjakoś.
Niewiadomojak.
Nieważne.Liczysięto,żenadalstojęnanogach.
6
Wreszciedocieramdokońcamordęgi.Teraztojużnapewno
szczyt.Wyżejtylkoniebo.Przedemnąwspaniaływidok
nawielobarwnązebręVinicuncę.Widokjedynywswoimrodzaju.
Nicdziwnego,żestajesięcorazbardziejsławnynaświecie
iprzezwieluPeruwiańczykówuznawanyjestzacośwrodzaju
nowegoMachuPicchu.
Wieje,awłaściwiepiździtegonaprawdęinaczejniemożna
określić.Słońcewalipooczach,azzimnagrabiejąręce.Jest
dokładnietak,jakmówilinadole.Niesposóbdłużejwystać
naszczycie.Odwrót.Jawdół,awgóręsznureczektych,którzy
późniejwstalizłóżka,leczchcązobaczyćto,cojawidziałem
przedchwilą.