Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział4
Pięknydom,tłumsłużbyimąż,którynosinarękach.
Jeślichodzionią,topiekłomogłobypochłonąćtowszystko
choćbyjutro.
Augustastałanaśrodkupodjazduiwydymającpogardliwiewargi,
dokonywałakrytycznejinspekcjiswojejposiadłości.Zaplecamimiała
bramęwjazdowąwstylu,którynaśladowaćmiałzapewnebarokowy,
zwieżąnaosiidwiemaprzybudówkamipobokach,zamieszkiwanymi
przezstróżazrodzinąisamotnegoogrodnikazwrednymcharakterem.
Poprawejrozciągałsięstawzwyspąpośrodku,naktórejznajdowałsię
zabawnydomekdlałabędzi.Pomysłnawetdowcipny,Augustanie
podejrzewałamiejscowychotylefantazji.Polewejstałazarośnięta
pnączamialtanka.
Solidniezbudowany,rozłożystydomwyrastałzziemijakdobrze
ukorzenionystarydąb.Brakowałomuelegancjidarmstadzkich
rezydencji,alemiałniezłeproporcje,tympanon,którymógłby
uchodzićzaklasycystyczny,iwielkąsalębalowąnapiętrze
zpodtrzymywanymprzezczterykolumnygankubalkonem.
Flankowałygodwienarożnewieże,zwieńczonedziwniewłoskimi,
zaskakującymiwtymklimacie,attykami.
Domotaczałpięknypark,przechodzącyharmonijniewzagajniki
ibagnistełąkigraniczącegoznimkrajobrazu.Najbardziejjednak
zachwyciłAugustęniewielki,otoczonyzardzewiałymogrodzeniem
zkutegożelazacmentarz,zkilkomarozpadającymisięzestarości
grobowcamiikamiennymaniołem,przyciskającymręcedoobnażonej,
zdecydowaniekobiecejpiersi.Byławielkąentuzjastkąangielskich
powieścigrozyiposiadanienawłasnyużytektakcudownie