Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PODSIUTEM
Pierwszapołowapopołudniaminęła,adrugązamierzałemspędzić
samotnienaprzechadzcepomieście.Toteżniezaprosiłem
koniuszego,którybyłbymipewniechętnietowarzyszył.Przeznaczone
mijednakbyłospotkanie,októremnawetnieśniłem.
Wyszedłszyzdziedzińca,zwróciłemsięniekuportowi,lecz
kumiastu,idoszedłemdobielonegogrobowcajakiegośszeika.Obok
grobowcabyłmost,wiodącyprzezkanał.Właśniemiałemnańwstąpić,
kiedystanąłemzaskoczonyniespodziewanymwidokiem.Otoujrzałem
bardzodługąibardzocienką,białoodzianąpostać,zolbrzymim
turbanemnagłowie,obardzocharakterystycznym,krętym
ichwiejnymchodzie.Czydobrzewidziałem,czyteżuległem
złudzeniu?Byłtotakżemarszałek,alenietennieforemnymarszałek
baszy,leczchudyicienki,jaktyka,zarządcadomumegotureckiego
przyjacielazKairu.Ionspostrzegłmnietakżeistanął.
—Selimie,czytotyrzeczywiście?—zawołałem.
—Słusznie,bardzosłusznie!—odpowiedziałswoimchrapliwym
głosem,oddającmizdalekajedenzeswychkarkołomnychpokłonów.
—Aczytoprawda,effendi,żetotyjesteś?Wtakimraziedzięki
Allahowi,gdyżwłaśnieszukamciebie.
—Tymnieszukasz?Sądziłem,żejesteśuMuradaNassyra
wKairze.Jakieżważnepowodymusiaływasskłonićdoopuszczenia
miastawcześniej,aniżelitobyłoułożone?
—Więcsądzisz,żeMuradNassyrznajdujesiętuzemnąwSiut?
—Oczywiście!
—Myliszsię.Jasamprzybyłem,ażebyciebieodszukać.
—Naco?Alezaczekaj!Tunamościeniemożemyrozmawiać
otychsprawach.Chodźmydojakiejkawiarni;tobędzienajlepsze.
—Tak,tonajlepsze,—potwierdził,kłaniającmisię,poczem
obróciłsię,abymitowarzyszyćdomiasta.Weszliśmydopierwszej
napotkanejkawiarnii,znalazłszyjakiścichykącik,kazaliśmysobie
podaćlimonjady.Następniezapytałem:
—Awięcdlaczegoprzybyłeśsam,ażebymnietuodszukać?
—Bomójpanmitakkazał—brzmiałaniezbytinteligentna
odpowiedź.
—Cóżgodotegoskłoniło?
—Niechce,żebyśbyłsam.
—Aha!CzyMuradNassyrsądzi,żepotrzebujęobrońcy?
—Nie,alewkażdymraziebędzielepiej,jeślibędęprzytobie.