Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
SZAHADA
wrogo,bobyłyśmywtowarzystwieAmerykanów.Naszekobiety
powinnybyćznaszymimężczyznami,zdawałysięmówićichspoj-
rzenia.Dzisiajtakiesamespojrzeniawidzę,kiedyzprzyjacielem
zLibanuspacerujępoWarszawie.Naszepowinnybyćznaszymi.
–Jesteśislamistką?–DużeorzechoweoczyMartynyzrobiły
sięjeszczewiększe,zwykleniskigłosprzybrałwkońcówcepytania
piskliwyton,arękazdopierocozapalonympapierosemzatrzyma-
łasięwpołowiedrogidoust.
–Nie,dlaczego?
–Notopocoidzieszdomeczetu?
Nie–czyjesteśmuzułmanką.Nie–czywyznajeszislam.Skoja-
rzeniebyłobłyskawiczne,instynktowne,precyzyjnierozdzielające
światnanasz–znany–itendrugi,niebezpieczny,zagrażający–ich.
Ich–islamistów.Wariatów,którzywyciągajązKoranuwersetywy-
godnedlawłasnejideologii.
Niekupujętego.
Niekupujęopowieściozłejreligii.Aniodobrej.
Nieopowiemwamodobrychmuzułmankach.
Anizłych.
Nieopowiemoislamie.
Aniozłym,aniodobrym.
11