Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Justyna
Zesnuwyrwałmniedźwiękwibrującegotelefonu,spoczywającego
dotejporyspokojnienadrewnianejpółeczcetużnadmojągłową.
Przeklętatechnologia.Sięgnęłamrękąwgórę,podejrzewając,
żedzwonilirodzice.Wspominali,żepotrzebująkilkudrobiazgów
zWrocławia,ajamogłamjespokojniekupićwweekend.Tegodnia
miałammiećskróconeostatniewykłady,profesorwybierałsięnajakąś
konferencję,dziękiczemumymogliśmywieczoremkolejnyraz
zorganizowaćspotkanieintegracyjne.Tenetapwstudiachzaocznych
lubiłamostatnionajbardziej.Nieżebymurządzałajakieślibacje,ale
lubiłamwyjśćzeswojągrupąnajednopiwo,pośmiaćsię,
porozmawiaćipoprostuzrelaksować.Towłaśnietewieczorybyłydla
mniechwiląodpoczynku.
Zerknęłamnawyświetlaczigłośnowestchnęłam.Obiecałamsobie,
żeprzezcaływeekendnieodbioręanijednegotelefonuznieznanego
numeru.Takiepołączeniaoznaczałyjedno–prośbaokolejnezlecenie.
Nowekorepetycje,kolejnaosobazproblemami,któranatychmiast
potrzebowałapomocyichciałaumówićsiędojednegoznaszych
specjalistów.Recepcjategodniamiaławolne,apracownicyzreguły
nieodbieraliprywatnychtelefonów,chcąccieszyćsięweekendem.
Częstoasystowałampodczaspsychoterapii,apacjenci,niewiedząc,
żesamaniemogłamudzielaćpomocy,którejoczekiwali,podawali
znajomymmojedanewrazznazwiskamilekarzy,więcdzwonili
równieżdomnie.
Nieodebrałam,ponieważwtenweekendchciałamodpocząć.Zajęcia
zaczynałamtegodniaodziesiątej,wobecczegotentelefonprzedósmą
ranodelikatniemniezdenerwował.Odrzuciłampołączenieiwcisnęłam
aparatpodpoduszkę.Potrzebowałamjeszczekilkuminutbłogiegosnu.
–Niechtoszlag!–warknęłamdosamejsiebie,wyciągająctelefon.
Znówsięrozdzwonił,niepozwalającmizamknąćpowiekchoćby
naminutę.Byłamjednaktwarda,rzuciłamgonałóżkoiposzłamwziąć
szybkiprysznic.
–Kiepskihumorodrana?Niewróżytoniczegodobrego–zagadnęła
mnieZuzka,gdymijałamjąwdrodzedołazienki.
StudiowałyśmyzZuzkąnajednejuczelni,choćonawybrałafinanse
iksięgowość.Właśniewychodziłanawykłady,jednakzdążyłasię
zemnieponabijać.
–Nicminiemów,mamdośćtelefonów,ludziiwszystkiego,