Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zniecierpliwienie.Jajednakpotrzebowałemchwi-
linamysłubezciężarujegospojrzenia.Zarzuciłem
kurtkę,ubrałempolarowączapkęiwyszedłemnaze-
wnątrz,popychającciężkie,drewnianedrzwi,które
zamknęłysięzamnązprzeciągłymskrzypnięciem.
Wiatrustał,ananiebiedrgałyniespokojniesrebrzy-
stepłomykigwiazd.Deszczowechmuryodpływałyna
południe.Księżycowapoświatawyłaniałazciemno-
ścipanoramęprzypudrowanychśniegiemszczytów.
Wgłębokimwdechuwciągnąłemdużąporcjęzim-
negopowietrza.Spojrzałemwgórę.Niebonadmoją
głowązawirowałoodnadmiarutlenu,którywłaśnie
dotarłdomojegomózgu.
KiedywybierałemsiędomaleńkiejAostywsercu
włoskichAlp,myślałem,żepołączęprzyjemnezpo-
żytecznym.Nieprzypuszczałem,żetenwyjazdtak
bardzozmienimojącodzienność.Odczasutamte-
gospotkaniaczęściejoglądamsięzasiebienaulicy,
awchodzącdowłasnegomieszkania,ostrożnieotwie-
ramdrzwi.MojażonaAnnabeztroskotwierdzi,że
jestemprzewrażliwiony,aleprzecieżniemogłemjej
powiedziećwszystkiego,cousłyszałemlubcozostało
miprzekazaneniewprost.Podjęcieprzezemnietego
wyzwaniawynikałozapewnezciekawościibałamu-
cącegoprzeświadczenia,żeotomamszansęopisać
niezwykłą,prawdziwąhistorię,zabłysnąć,dającwdo-
datkuwsparciegłoszonymprzezsiebiewartościom.
Wtymzestawieniuczającesięwzakamarkachtejde-
cyzjiniebezpieczeństwobardziejpociągałoniżnaka-
zywałoostrożność.
6