Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zaskoczyłomnietozaproszenienawieczórau-
torskiwmiejscu,októrymdotejporytylkoczasami
czytałemlubmijałemzdalekawdrodzenawakacyjny
wypaddoToskaniiczywzawodowychsprawachdo
Rzymu.CiąglekusiłamnieAosta,aszczególniewzno-
szącesięwokółniejszczytyzpotężnymMontBlanc
górującymnaddoliną.Dlategokiedyprzyszłotoza-
proszenienamojąoficjalnąskrzynkęmailową,po
krótkimnamyśledałempozytywnąodpowiedź.Wa-
runkiniebyłyzbytatrakcyjne:dojazdnaswójkoszt,
żadnychznaczącychmediów,otpoprostukilkuczy-
telnikówchciałomniepoznać.Zatonoclegiwgór-
skimschroniskuzapewniałorganizatoritobyło
interesujące.ZapewnegdybyniechodziłooAostę,
znalazłbymjakąśuprzejmąwymówkę.AleMont
Blancwporzerozbudzonejjużwiosny,Alpyzswoją
mieszankąsoczystychzapachówwydzielanychprzez
górskąroślinnośćisnującymisiętajemniczomgieł-
kamizmysłowopociągające.Temuniemogłemsię
oprzeć.Uzgodniłemmójwyjazdzżonąidopiąłem
szczegółyzorganizatorem.Śledziłemprognozypogo-
dyznadzieją,żenieprzesiedzęcałegodanegomicza-
suwschronisku,patrzącprzezoknonaspływającepo
szybiekropledeszczuczynamożliwyjeszczewtym
czasiegęstopadającymokryśnieg.Annieidziecia-
komobiecałem,żerozeznamsytuacjęinastępnymra-
zembyćmożepojedziemytamnarodzinnewakacje.
Miałemzasobąwielegodzinjazdyeuropejski-
miautostradamimoimstarszymjuż,alewygodnym
audiA4.PonocleguwArnoldsteinprzygranicyAustrii
7