Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ogród
Bardziejczułaniżsłyszałajakwstaje.Starałsięporuszaćjaknajciszej.Niedawno
naoliwionedrzwiotworzyłysięniemalbezszelestnie,gdybyniefalachłodu,pewniepoprostu
odwróciłabysięnadrugibok,wracającdonawpółprzerwanychsnów.Ostatniojednaknawet
onekrążyływokółtego,codziałosięwogrodzieiczasem–najawie–niewiedziałajuż,co
byłorzeczywistością,aconocnąmarą.
Wyobrażałasobiespektakl,rozgrywającysięwmroku.Męża,taszczącego
gigantycznąkołdręnachwilęzatrzymałróżanykrzak,wiecniecierpliwieuwalniatkaninęod
kolców.Dopieromusiałapowiększyćjąokolejnedwametry–tak,abystarczyładokońca.
Gniewałsięnanią,kiedymówiłanpotwór”,alejakżeinaczejmiałabynazwaćto
pomarańczowemonstrum?Oddawnaprzestałoprzypominaćdynię,byłoraczej
wynaturzonymgrzybem,naroślą,rozpychającąsięwcentralnympunkcieogrodu.
Niemogącdoczekaćsiępowrotumęża,wstałaizarzuciłaszlafrok.Niezamierzałamu
przeszkadzać,wiedziała,żechcebyćsam.Podgrzałamlekoinapełniłanimkubek.Dopiero
wtedyzbliżyłasiędookna.Kubekwgroszkipomagałjejuwierzyć,żenicszczególnegosię
niedzieje.Każdymajakieśmarzeniaalboobsesje,czasemjednoidrugie,ahobbymężajest
niewinneinieszkodliwe,anawetzabawne.Noapozatymwyjątkowobezpieczne.
Nocbyłanatylejasna,żebeztruduzobaczyłapotwora,otulonegonarzutąw
niebieskiepaski,podktórąprzesuwałsięzwolnaludzkikształt.Wzdrygnęłasię,czująccośna
kształtobrzydzenia.Próbujegoogrzaćwłasnymciałem,pomyślała.Miaławrażenie,że
podglądaintymnąsytuację.Cocichodzipogłowie,oburzyłasięnasiebieiodwróciławzrok.
Wróciładołóżka.Ciekawe,cobyzrobił,gdybymdoniegodołączyła,przemknęłojejprzez
głowę.Prawiedojrzała,abytouczynić,gdywrócił.
–Obudziłemcię–zauważył.
–Wszystkowporządku?–spytała.
–Tak,alemuszębyćczujny.Godzinanieuwagiikoniec.
–Maszszansęnatenrekord?
–Niewiem.Naraziejestnieźle.
–Jeszczemiesiąc,tak?
–Cośkołotego–mruknął.–Śpij.
*
Onateżhodowaładynie,tak,tak.Głównienadomowyużytek,robiłaznichpotem
zupy,placki,ciastaiprzetwory.Szczególniedyniazimbirem–jejwłasnypatent–była
prawdziwymrarytasem.Przechowywałająwsłoiczkachozdobionychkapturkamiwkratkę.
Większośćwędrowaładoprzyjaciół.Wubiegłymrokurozdawałateżdynie,przed
Halloween.Paliłysiępotemwichskorupachświeczki,migoczącprzezpowycinaneotwory,a
onapróbowałazgadnąć,któragdzieprzedtemrosła.Sadziłajetotu,totam,bezwyraźnego
planu.
Niemiałanaogródzbytwieleczasu,zajmowałasięnim,ponieważbył.Dynie
wydawałysięniekłopotliwe,pewniedlategosięnaniezdecydowała.Możegdybyniezdjęcie
wInternecieważącej800kiloolbrzymki,jejmążnigdyniesprowadziłbyzAmerykitych
nasion…
–Powinnaśsięcieszyć,żesiedziwogrodzie,aniewbarze,jakmój–powtarzałajej
przyjaciółka.
–Przynajmniejmaszgocałyczasnaoku–śmiałasiędruga.
8