Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byłodużoludzi,równieżORMOiZOMO.Cochwilęjakąśgrupkę
atakowanozużyciempałek.Częśćludzischowałasiędokościołaśw.
Krzyża.MybyliśmypodkościołemWizytekitamteżnatarł
Golędzinów.Uciekaliśmyprzednimitak,żeznaleźliśmysiępod
kościołemśw.Anny,gdziewsiedliśmydoautobusuiwróciliśmydo
domuopowiedzieć,cosięstało.Podśw.Annąusłyszeliśmycośbardzo
znaczącego.Jakiśczłowiekpowiedział:„robotnicybywaspoparli,
gdybyściechcieliobniżeniacenykiełbasy”.Amykrzyczeliśmy
oDziadachi„gestapo!”,„gestapo!”wstronęmilicjiiORMO.
Następnegodniabyłasobota.SpotkaliśmysiępodKlubemPolonia
WarszawanaKonwiktorskiejistamtądgrupąpojechaliśmyna
politechnikę.Ktośpowiedział,żebędziesiętamcośdziało.
Rzeczywiście,wAuliPolitechnikibyłwiec,choćchaotyczny
iwłaściwiebezkierownictwa,niezorganizowany.Późniejwyszliśmy
zgmachuizokrzykami:„prasakłamie”(byłatoreakcjanakrótkie
wzmiankiwgazetach,
szczególniew„SztandarzeMłodych”)
skierowaliśmysięwstronędomuakademickiegoRiwiera.Śpiewaliśmy
hymn,byłybiało-czerwonesztandary.MilicjaiORMOuderzyły
szybko.Tymrazemjednakposzływruchkamienie.Golędzinów
zacząłbićizatrzymywaćprzypadkoweosoby,gdyżschwytanie
studentówprzezciężkoubranych,wcaleniemłodychzomowców,było
trudne.Byliśmynaogółszybsi.Grupa,wktórejsięznaleźliśmy,
pomaszerowałaMarszałkowską,AlejamiJerozolimskimi,Nowym
Światemdouniwersytetuitudopieronastąpiłichskutecznyatak.
Przedtemrozpędzanizbieraliśmysięponownie.Teraztrzebabyło
wiać.Uratowałnaskierowcaautobusu,któryzatrzymałsięprzed
uniwersytetemnienaprzystanku,otworzyłdrzwiiodjechał.Niedziela
minęłaspokojnie.
Wponiedziałekniebyłozajęćnacałejuczelni,mimożenormalnie
mieliśmyosiemgodzinćwiczeń.Wielkiepodniecenieiwiec
wAudytoriumMaximum.Braliśmywnimudział.Przybyłrektor