Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zastanówsięmówił,kiedywybierałamfakultet.Żebybyć
lekarzem,trzebamiećpredyspozycjepsychiczne.Inaczejtenzawód
możezabić.Tyzadręczaszsiępowizyciewdomudziecka.Jesteś
empatycznadobóluizupełniepozbawionaasertywności.Zostańtyjuż
lepiejprzyswoichklimatach.Maszświetnąwyobraźnię.Wspaniale
rysujesz.Możeszkreowaćrzeczywistość.Podporządkowywać
przestrzeńswojejwyobraźni.Przecieżzawszetegochciałaś.
Przemyślałam,ustąpiłam,poszłamnaarchitekturęwnętrz.Dopiero
terazzrozumiałam,żeonmiałrację.Byłlepszymnauczycielem,niż
myślałam.Znałnaslepiej,niżnamsięwydawało.Wystarczyło
mitrochęczasuwszpitalu,żebympoczułasiębezradna
iprzygnębiona.Bartekbyłumniekażdegodnia.Niekiedyparęrazy
dziennie.
Cośnietak?dopytywał.Niknieszwoczach…PaniHelena
mówi,żenicniejesz.
Tonieprawdapróbowałamsiębronić.
Nieoszukuj!Znamciędobrze.Niepotrafiszkłamać.
Chcędodomupowiedziałampodnosem.
Objąłmnie.Przytulił.Pogładziłmojewłosy.
Jeszczeparębadańiwróciszdodomu.Skoczymynaweekend
nadmorze.
Niemamyczasu…
Natomusisięznaleźć.
Wątpiępowiedziałamsmutno.Muszęskończyćprojekt.Nasz
ślubjużzatrzytygodnie…
Tylkoweekendmówiłciepło.Żebyoddalićszarośćtego
szpitala.Tylkotrzydni.TakiszybkiwypadnadBałtyk.
Bartekznałmnienajlepiejnacałymświecie.Wiedział,żenad
morzemwyciszamsiębłyskawicznie.Kochamtamwszystko.Poranki,
kiedyciężkiekroplerosywisząnarozsnutychpomiędzydrzewami