Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
I.
Poogrodziespacerowałokilkanaściepanienek.Wszystkieprawie
ubranebyłyjednakowowczarnesukienki,białe,sztywnekołnierzyki
itakieżmankiety.Choćbyłymłode,bardzomłode,bonajstarszaznich
nieskończyłajeszczeosiemnastejwiosny,wruchachichpanowała
powaga,arozmowycicheicalezachowaniesiępozbawionebyły
swobodyiżycia,takwłaściwychmłodości.Przyczynatego
nienaturalnegousposobieniaznajdowałasięnakońcugłównejalei,
wpostacizakonnicy,którawczarnymhabicieibiałymwelonie,
otaczającymjejpergaminowątwarzizwiędłerysy,siedziałanaławce
wcieniukasztana,zbrewiarzykiemwręku,odktóregokiedyniekiedy
odrywałaoczy,abyrzucićjewpogońzapanienkami,rozsypanemi
wśródzielonościogrodu.Spojrzenietejochmistrzyniiwysokiemury,
któremiotoczonybyłogród,trzymaływkarbachmłodzieńczążywość
pensyonarek.Chodziłypodwie,potrzynajwyżejpościeżkach
wysypanychżółtympiaskiem,jednerozmawiały,drugiezrywałyróże,
którewłaśniewtymczasierozkwitaływcałejpełni,irobiłyznich
wieńceibukietynaołtarz;innepomagałysiostrzekołowejbyła
tosłużącaklasztorna,alechodziławhabicieiwolnojejbyło
wychodzićzafurtkę,zakoło,dlazałatwianiasprawunkówklasztoru,
plećipodlewaćwinspektach.
Najednejzbocznychścieżek,obsadzonejgęstokrzaczkamiagrestu,
porzeczek,przechadzałysiędwiepanienki,trzymającsiępodręce
ipoufalerozmawiałyzesobą.Jednaznichbyłajasnablondynka;dwa
warkocze,którespadałyjejnaczarnąsukienkę,miałytakprześliczny,
złocistypołysk,żerobiływrażenie,jakbydwiesługisłonecznych
promieni,prześlizgnąwszysięprzezgęsteliściejabłoni,upadłynajej
plecyiramiona.Twarzyczkęmiałabiałą,przejrzystą,prawie
żeliliową,szczególniejnaskroniikołoszafirowychoczek,
arumieniecnaniejwyglądałtakjakbysięciąglewstydziłaiwstydten
dziewiczywywoływałsilnezarumienieniejejtwarzy.Oczywilgotne,
wraźliwenaświatło,zakrywałysięczęstomrugającemipowiekami
zwyrazemtrwogi.Niemiałemnigdysposobnościzaglądaćwoczy
żywymłaniom,aleztego,comiopowiadalimyśliwi,wnoszę,
żepannaJaninamiaławzrokbardzopodobnydostrwożonejłani,tylko
zodmianąkoloru.Rysyjej,możeniedośćregularnie,posiadałyjednak
wielepowabu;przeglądałaprzezniemłodziutka,czystainiewinna
jeszczedusza.Raznaimieninypannymatkiprzebranodożywych
obrazówzaaniołainiemożnabyłowistocieznaleźćdoskonalszej
przedstawicielkianielskości.Wyglądałatak,zdawałosię,żeskoro