Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałI
Otym,żedobrzejest,gdyspoglądającwstecz,
widzimyprzedewszystkimszczęście.
Minęłozaledwiekilkalat,odkiedymojeżycieweszło
nazupełnienowetory,aja,gdypatrzęwstecz,mam
wrażenie,żeminęłyichcałedziesiątki.Czuję,żetenczas
naznaczyłmniedoświadczeniemowielewiększymniż
wszystkiewcześniejszelatarazemwzięte.Może
toidobrze.Czujęsiędziękitemutak,jakbymprzeżyła
kilkażyć.Wszystkoprzychodziwsobiewłaściwymczasie.
Anizapóźno,anizawcześnie.Wszystkomajakiśsens,
nawetżyciowyzakrętlubgradobicie.
Jeszczeczterylatatemuwiodłamżyciesamotnej,
niecosfrustrowanejmłodejkobiety.Pracowałam
wlokalnejredakcji,mieszkałamwkamienicy,októrej
lubiłammówić:kamienicapełnaszeptów.Lubiłam
tomiejsce,tobyłmójdomrodzinny.Terazówczesne
mojemieszkaniezajmujemójbyłyteść,HansRitkowsky,
którynawetnamomentnieprzestałbyćrodziną,choć
rozwiodłamsięzjegosynem[2].
Martintakżepozostałobecnywmoimżyciu,jako
ojciecnaszegodziecka.Mimomieliśmyszansę
odbudowaćzwiązek,niewykorzystaliśmyjej.Intuicyjnie
czułam,żeczasspędzonyzMartinemdobiegłkońcainie
powinniśmyczepiaćsięczegoś,cownasobumarło.
Każdyjestnamdanytylkonachwilękrótsząlub
dłuższą.Przychodziczaspożegnania,odsunięcianabok
pewnychspraw,bymogłynaszająćinnetłumaczyłam
samasobie.Choćniebyłatołatwadecyzja,kiedy
podjęłam,poczułam,żejestdobra.
Nieumiałambyćzmężczyzną,doktóregonieczułam
jużmiłości,ajedynierodzajwdzięcznościzawspólnie
spędzonyczasorazzadziecko.Nieodrazuudałonamsię
odzyskaćrównowagę;porozwodzieMartintrochęsię
miotał,obwiniałsamsiebie,żeodszedłodemnieizwiązał
sięzIwoną,przebojowąlokalnąbizneswoman.Zaczęło