Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
namniezpożądaniem.Byłemznimijednąnoc.Nigdy
jednakprzyżadnejniezatrzymałosięmojeserce.
Planowałemkupićgospodarstworolnezaoszczędności,
któreodłożyłemprzezlatasłużby.Wiedziałem,żekiedyś
przyjdzietenmoment,iprzygotowywałemsiędoniego.
Chciałbymmiećdzieci,którebędąbiegaćpodomu,
poogrodzie,całyczaswołając:„Tatusiu,opowiedz
jeszczeoswoichpodróżach”,atowarzyszyćimbędzie
kochającespojrzenieżony.
Mojemyśliprzerwałgłoskapitana:
–Rudolfie,nadciągaburza.Zawołajwszystkich
napokład.Trzebajągodnieprzywitać.
–Tak,mójkapitanie!
Wiatrsięnasilał,podnoszącfale,istatekkołysałsię
towjedną,towdrugąstronę.Deskiskrzypiałytak,
żewydawałosię,iżzarazpękną.
–Opuścićżagle!–zarządziłkapitan.–Johndosteru!
Starajsięominąćteskałypoprawejstronieburty!
Wszyscyzaczęlirozwiązywaćliny.Tymczasemwiatr
jeszczebardziejpodnosiłfale,takżewodazalewałatylną
częśćstatku.
–Wszyscydokabiny!–krzyknąłkapitan.
Załogazajęłasięwypełnianiempoleceńkapitana.Nikt
niepodejrzewał,żetaktosięskończy.Ostatnie,
cozapamiętałemztejstrasznejnocy,toogromnąskałę,
którejwcześniejniezauważyliśmy.Schowałasięzatą,
którąomijaliśmy.Bosmanniebyłwstaniejużniczrobić,
byłozapóźno.Poczułemgwałtowneuderzenieoskałę,
wiatrdokonałreszty.
***
Przebudziłemsię,byłomistraszniezimnoimokro.
Znajdowałemsięnajakiejśdescerozbitegostatku,
towszystko,cozniegozostało.Kilkadesek.
Zacząłemprzeszukiwaćwzrokiemwodęikrzyczeć:
–Czyktośjestżywy?!