Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naglepatrzynamnieprzestraszonymipiwnymioczami.Wiem,dlaczego
jestemztobą.Toty,przezwiekinazawszety.
Drzwisięotworzyły.Podobniedostojniewyglądającapanipodajenam
ręce,anastępnieherbatęiciasto.Alejaniechcęsiedziećnakanapiewzim-
nym,ponurympomieszczeniuwnigdynieogrzewanymsalonie,zoczami
napoziomieserwetekkoronkowych,rozłożonychnafortepianie,telewizorze,
nakażdymmeblu.Przezmojągłowęprzechodzączterdziestoletniegłosysza-
nowanychnauczycielekzeszkół,ichwestchnieniailamenty,wciążtesame,
wkółkopowtarzanesłowa.Wiem,cobędziedalej.Chcemisięwybiecna
brzegirzekiśpiewać.Chciałabymrównieżwatęcukrowąiżebypozwolilimi
włączyćwieczoremradio,abyjegozieloneokobłyszczałowciemności.Będę
kręcićpokrętłemradia,wprawoiwlewo,polowaćnaodległemiastaidale-
kiegłosy.
Terazznowustarydom.Serwetkizniknęły.Niemaśladupozapachuka-
napy.Spiętrzonestulecia,drzewawyrosłe,wpowietrzuspalinyidym.
Wszystkotakszareismutne,pókiniezjawisięświatło,jasnośćmojejprze-
strzeni,któraprzyciągnęłamniejakmuchęnaabażurmagicznejlatarni.
Przeciągamstopywzdłużtejdrogi,którazawieraodciskitysięcyludzi,którzy
szliniąwwiekudziesięciu,apotemdwudziestu,trzydziestu,anawetisie-
demdziesięciulat.Pozmienialitwarze.Pożółkłezdjęciawrzucilidopudełek
pocukierkach.Nieruchomezpozorupowietrzejednakjeszczesięporusza,
przynoszączapachypórroku,chociażwie,żeczasistniejejakbyrzekomo.
Muszęznówiśćdrogą.
Mamochotęwyrwaćzciebiekamieńwęgielny,tymojemiastomilczące,
cicheigłośnejednocześnie.Tujesteśiniejesteś,zakładaszmaskiiujaw-
niaszprawdziweoblicze,anatrawęmiędzydrzewasadzisznowebudynki,
czyjeśmieszkania.Tylkotenasfaltmnieboli.Chceszkolorowychpolbru-
ków?więckrzycz!Chcępowrotuczerwonychkościołówzwieżami,zmie-
dzianymidachamipokrytymizielonąpatyną.Niechtramwajenatorach
wzdłużwykopówprzydrodzeprzejadąprzezmojedłonie.Nietebrzydkie,
12