Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Zailemusiszjechać,mamuś?
–Zadziesięćminut,słonko.
–TomożeszopowiedziećoKarmelu?Chociażcoś
krótkiego,proszę.
Zrobiłaswojąfirmowąminęgłodnegoszczeniaczka,
aDawidstłumiłśmiech.Wiedział,żeNatalianiezdoła
oprzećsiętemuspojrzeniu.
Imiałrację.Skinęłaiwyciągnęładłoniewstronęmęża,
przejmującodniegomłodszązdziewczynek.Kiedyusiadł
obokWiktorii,zamyśliłasię.
–Cośkrótkiego–mruknęła.–Niechbędzie.Opowiem
ciotym,jakLiliaznalazławogrodziezakopanyskarb.
–Prawdziwyskarb?
–Magicznyskarb,kochanie.Tobyłwtorek,
apamiętasz,cobyłowewtorki?
–Wtorki-potworki–odpowiedziałaWiktoriazszerokim
uśmiechem,ajejmamaprzytaknęła.–Karmelnielubi
potworków.
–Pewnie.Karmelwie,żepotworkizawszepowodują
mnóstwozamieszania,aonmaokropniedużopracy
zzapewnianiemLiliibezpieczeństwa.Alegdybynie
potworki,skarbzostałbynieodnaleziony.Bowidzisz,
wpewiendeszczowywtorekLiliaobudziłasięwyjątkowo
głodna.
NataliazaczęłasnućopowieśćodziewczyncezMiasta
Snów–miejsca,którestworzyławwyobraźni,kiedy
WiktoriabyławwiekuDarii.TowtedyjejLiliaprzeżywała
swojepierwszeprzygody,którymiNataliauwielbiała
usypiaćcórkę.
MiastoSnówbyłoniezwykłe.Tukażdymiałmagiczne
moce.Każdybyłwyjątkowynaswójsposób,
boumiejętnościnigdysięniepowtarzały,zawszebyły