Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dziewczynybyłuważanyzanajprzystojniejszegowklasie-bujneblond
włosy,zawszezadbany,średniegowzrostu.Dotegozwykleuśmiechnięty
iwiecznieuczynny.
-Nocześć,stary-rzuciłzradościąnawidokkolegi.
-Najlepszego!
WoddaliwkuchniJanekdostrzegłmamęBolka.
-Dzieńdobrypani.-Ukłoniłsię.
-Witaj,mójdrogi.Wszystkiegodobregozokazjiurodzin!
-Dziękuję!
-Jaksięczujeszjakodorosłaosoba?
-PewnietaksamojakBolek.-Nastolatkowiespotkalisięwzrokiem,
woczachdałsięzauważyćbłysk.Mamazrozumiała.Panowiechcielizo-
staćsami.Zuśmiechemuniosłarękęwgeściepożegnania.
ŚwieżoupieczeniosiemnastolatkowieposzlinapiętrodopokojuBol-
ka,przeskakującpodwaschody.
-Patrz,comam!-wykrzyknąłBolek.Namałymstolikustałypol-
skawiśniówkaidwakieliszki.Przesiedzieliprzyniejkilkagodzin-do
chwili,gdyopróżnilibutelkę.Potemwdoskonałychhumorachwyszli
zdomunaposzukiwanierestauracji,wktórejmoglibykontynuować
świętowanieurodzin.ZdecydowalisięnaParkową,choćjejjarzącysię
żółtymświatłemneonnaddrzwiamiwejściowyminajlepszelatamiałjuż
zasobą.Częśćliterjużnawetnieświeciła,inneleniwiemigotały,jakby
znudzonebrakiemmocnychwrażeń.Naniemożnabyłoliczyćzwykle
wweekend.Alkohollałsięwtedystrumieniami,ztalerzybłyskawicznie
znikałazagrycha-ogórek,śledzikwśmietanie…Anakoniecdlaprze-
trzeźwieniazwyklekawawszklankach.Ścianyknajpychłonęłyplotki
imiłosnewyznaniastałychbywalcówlokalu.
Chłopcyzasmakowaliwwiśniówce.Schludnieubranegokelnera
zpodwiniętymirękawamipoprosiliocałąbutelkę.Janpamięta,że
mężczyznawciążodrzucałnabokruchemgłowyprzydługą,przypró-
szonąsiwiznągrzywkę.Gdywróciłztrunkiem,odprowadziligowzro-
kiem,jakbychcielidaćdozrozumienia,żeterazmanieprzeszkadzać,
botoichczas.Konieckońcówniepamiętalipotem,ilewypili,ale
trzymalisiętwardo-bynajmniejnienanogach,zatokonsekwentnie
jednegotrunku.
28